Kategorie
Edukacja artystyczna

Jak zachęcić dziecko do rysowania i prac plastycznych?

Ostatnio naszła mnie taka refleksja, że ja tu sobie tworzę beztrosko z moim trzylatkiem, podsuwam Wam pomysły na prace plastyczne i promuję edukację artystyczną uskutecznianą od kołyski. Tymczasem wielu rodziców, mimo szczerych chęci, odbija się od ściany zanim jeszcze zdążą wyciągną z szafy kredki. Bo jak zachęcić dziecko, które nie chce i już?

Syn nie lubi rysować. Córka twierdzi, że malowanie jest nudne. Panie w przedszkolu uprzejmie donoszą, że dziecko nie chce brać udziału w zajęciach plastycznych.

Moja skrzynka mejlowa często wyświetla podobne scenariusze.

Piszą do mnie mniej lub bardziej zaniepokojeni rodzice (częściej są to rodzice chłopców), którzy A: wiedzą, że edukacji artystycznej nie wolno bagatelizować i są zdeterminowani, aby dziecię powróciło na jej łono B: chcą uspokoić sumienie, bo czy ta cała zabawa w rysowanie jest mojemu dziecku do szczęścia potrzebna, skoro one tego zwyczajnie nie lubi? A w ogóle to czego te panie w przedszkolu oczekują? Przecież go nie zmuszę!

I racja!

W edukacji, a już zwłaszcza artystycznej, nic na siłę.

Przymus rzadko przynosi efekty, a jeśli już to odwrotne do oczekiwanych. Sama jestem przykładem dziecka zaniedbanego przez niefortunny system edukacji i dla swojego pragnę czegoś lepszego. Dla Waszych dzieci także.

W przypadku edukacji artystycznej cała SZTUKA polega na tym, aby pokazać dziecku, że rysowanie i zajęcia plastyczne mogą być fajne i przydatne. A jeśli sytuacja tego wymaga, na nowo rozpalić w nim entuzjazm twórczy, z którym każde dziecko przychodzi na świat, a który to z czasem z różnych przyczyn przygasa lub całkiem zanika.

Dlaczego małe dziecko przestaje rysować?

1. Bo tak na prawdę nigdy nie zaczęło, a pierwsze kredki wzięło do ręki na tydzień przed pójściem do przedszkola. I może nam się wydawać, że przedszkolak to jeszcze „małe dziecko”, ale w rzeczywistości najlepszy okres na artystyczną inicjację ma już dawno za sobą.

2. Bo dorasta w otoczeniu elektronicznych rozpraszaczy, a do jego mózgu dociera zbyt duża ilość płytkich bodźców. I nie mówię tu o sporadycznym lub umiarkowanym korzystaniu z dobrodziejstw cywilizacji i postępu. W sytuacjach kryzysowych wszystkie chwyty dozwolone. Jednakowoż dziecko w wieku 0-3 naprawdę ma lepsze i dużo bardziej stymulujące rzeczy do roboty, niż muskanie paluchem po ekranie. Na ten przykład dłubanie w nosie dostarcza znacznie głębszych doznań i bardziej wytęża mózgownicę niż jakakolwiek „edukacyjna” apka dla dwulatka.

3. Bo zbyt często ograniczano lub ingerowano w jego twórczość. Bo rysowanie przestało mu sprawiać radość. Po setnym upomnieniu, że niebo jest niebieskie, trawa zielona, a w ogóle to mam uważać, żeby sukienki nie pobrudzić, też rzuciłabym to całe rysowanie w cholerę. I już pomijam fakt, że świat składa się z o wiele bogatszej palety barw, a pralkę wynaleziono nie bez powodu. To artysta decyduje, jak ostatecznie będzie wyglądać jego dzieło, a także kiedy i jak zostało ukończone. Jeśli nie mamy niczego konstruktywnego do powiedzenia lub nie potrafimy wykrzesać z siebie tej odrobiny entuzjazmu i pozytywnego nastawienia, podczas gdy dziecię dokonuje aktu tworzenia (to proces twórczy jest najważniejszy – nie efekty), lepiej milczmy, bo tylko zaszkodzimy.

Mogłabym tak wymieniać jeszcze długo, bo czynników przez które dzieci zniechęcają się do zajęć plastycznych lub nigdy nie odkrywają swojego potencjału może być równie wiele, co dziecięcych charakterów i rodzicielskich priorytetów. Ja jednak nie chcę nikomu dokładać trosk, nie chcę, żeby ktokolwiek bił się w pierś, bo wychowywanie dzieci to wystarczająco trudne zajęcie. Zamiast tego wolę się skupić na odwróceniu tego procesu i dlatego też żadnego maila nie pozostawiam bez odpowiedzi.

Na szczęście edukacja artystyczna to ta najbardziej plastyczna z dziecin i każdy człowiek, w absolutnie każdym wieku, może się do niej na powrót przekonać i czerpać z jej dobrodziejstw.

Jak zachęcić dziecko do rysowania i prac plastycznych?

Dla dziecka, które zaczęło rysować w wieku 10 miesięcy rysowanie staje się czynnością tak naturalną, jak wieczorna kąpiel z bąbelkami i mycie zębów, jak pałaszowanie ulubionych pierogów z serem i korzystanie z widelca. Dziecię widząc kartkę i kredki nie zastanawia się, do czego one służą, po prostu siada i rysuje. Przetwarza otaczającą rzeczywistość, wyraża eksplozję myśli, którą ma w głowie, korzysta z dostępnych narzędzi, czerpiąc z tego radość i satysfakcję.

Najlepszym i niezawodnym sposobem, aby zachęcić dziecko do tworzenia jest wczesna inicjacja artystyczna.

Jeśli na taką już za późno, przechodzimy do planu B.

Co Twoje dziecko najbardziej lubi robić?

To pierwsze pytanie, jakie zadaję rodzicowi, który prosi mnie o radę.

Radość, entuzjazm, satysfakcja. To podwaliny każdego wydajnego systemu edukacji. Jeżeli coś sprawia nam przyjemność, to poświęcamy się temu z jeszcze większym zapałem i zaangażowaniem. Takie to proste, a jednak polski system edukacji nadal błądzi we mgle.

Wzbudzenie w dziecku entuzjazmu, organizacja ciekawych zajęć pokrewnych z jego zainteresowaniami i nasze autentyczne zaangażowanie. W taki sposób możemy zachęcić dziecko do czynnego udziału w zajęciach plastycznych. Przy czym należy pamiętać, że im starsze dziecko, tym będzie to trudniejsze i wymagające więcej czasu i naszej pomysłowości.

Jeśli chcesz zachęcić dziecko, musisz wyjść poza schemat

Dla dziecka, które nigdy nie rozsmakowało się w dziedzinach plastycznych kredki i kartka A4 to żadna atrakcja. To wiejący grozą przymus. Nuda. Strata czasu. Tak się jednak składa, że Twoja pociecha najbardziej na świecie kocha samochody i mogłaby pół dnia szorować resorakami po podłodze. Co zatem robisz?

Obklejasz podłogę wielkimi arkuszami szarego papieru, wyjmujesz markery, farby i intonujesz, jakby przez Wasze mieszkanie miał zaraz przejechać Zygzak McQueen ze swoją świtą: rysujemy plan miasta dla samochodów! Albo scenerię pod plac budowy z klocków Lego. A może Equestrię z lotu ptaka dla małej entuzjastki kucyków Pony? Jeśli wiesz, co Twoje dziecko lubi najbardziej, raczej nie będziesz mieć problemu z wyborem tematu.

Z kartonów po butach może skonstruować parking dla samochodów albo domek dla lalek, który naturalnie należy pomalować. Starsze dziecko może najpierw sporządzić „rysunek techniczny” np. układ pomieszczeń widziany z góry. Motywacją dla młodych konstruktorów może być informacja, że w dorosłym świecie każdy jeden projekt i absolutnie każdy wynalazek ma swój początek na kartce papieru, nawet jeśli został ostatecznie opracowany w programie komputerowym. Przelewanie myśli na papier w postaci rysunków to bardziej praktyczna umiejętność niż mogłoby się zdawać.

Działajcie z rozmachem i na dużą skale. Pobrudźcie się razem – malowanie palcami, malowanie lodem, zabawa w grafika mogą być świetną zabawą. Eksperymentujcie. Łączcie różne techniki. Bawcie się wspólnie, bo często zaangażowanie rodzica wystarczy, żeby rysowanie i malowanie znów było fajne. Twórzcie w domu i w plenerze (rysunki z natury, plany okolicy, mapy skarbów lub wakacyjnej podróży), a po pewnym czasie ta najzwyklejsza kartka A4 i „nudne” kredki również mają szanse wrócić do łask.

Jeśli Twoje dziecko szczerze nie znosi rysowania, może to wymagać z Twojej strony odrobiny wysiłku, ale uwierz że to inwestycja w jego przyszłość. Rysowanie to nie tylko zabawa (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ), a pierwsze efekty docenisz już niebawem, kiedy dziecię pójdzie do szkoły i rozpocznie naukę pisania.

jak zachęcić dziecko jak zachęcić dzieckojak zachęcić dziecko jak zachęcić dziecko jak zachęcić dziecko jak zachęcić dziecko jak zachęcić dziecko jak zachęcić dzieckojak zachęcić dziecko jak zachęcić dziecko jak zachęcić dziecko jak zachęcić dziecko jak zachęcić dziecko jak zachęcić dziecko jak zachęcić dziecko

Jeśli nadal nie widzisz tego w kolorowych barwach. I ciągle nie masz pomysłu, jak zachęcić swoje dziecko do zajęć plastycznych, napisz o tym w komentarzu, a na pewno wspólnie coś wymyślimy! :)

Ściskam,

martyna

Autor: Mamarak

Cześć! Jestem Martyna i bardzo bym chciała, żeby rodzice małych dzieci wiedzieli to samo, co ja. Każde dziecko jest artystą, a rozwijanie poprzez sztukę to dobry początek, żeby stać się człowiekiem sprawczym i samodzielnym.

13 odpowiedzi na “Jak zachęcić dziecko do rysowania i prac plastycznych?”

O RANY JULEK!!! CHYBA ŻARTUJESZ???? Oklejałam już okna! Przez Ciebie ;) :D i (i było super :D ) witraże malowałam. I co ja mam teraz zrobić? O RANY JULEK! Mam taśmę malarską i 3 role papieru. Nigdzie nawet jechać nie muszę. ALE MNIE ZAŁATWIŁAŚ. : ) Takiej zabawie nie odpuszczę przecież :). Dzięki za inspirację :), bardzo, bardzo i pozdrawiam! : ) Just

Ze wszystkim się zgadzam, choć po moim synu widzę, że są dzieci, które do tworzenia muszą po prostu dorosnąć. Długo się wzbraniał, nie protestował co prawda zbyt mocno, ale bardzo szybko się nudził – lepienie z różnych mas plastycznych było jeszcze ok, ale wszelkie malowanie/rysowanie – nuuuuuuda. Aż tu nagle pewnego pięknego dnia niecałe dwa miesiące temu, gdy wyciągnęłam wielką półtorametrową kolorowankę jeszcze z zeszłorocznych Świąt… przepadł. Początkowo tylko kolorował, a od jakiegoś tygodnia rysuje też sam, i to nie że jakieś bazgroły, ale normalne rysunki, które wyglądają jak COŚ. Wyciąga wszelkie możliwe kredki, flamastry i kolorowe długopisy (trochę tego uzbierałam), tuzin kartek i tworzy, potrafi tak siedzieć naprawdę długo. Uwielbiam, naprawdę uwielbiam :)

Anno, masz absolutną rację. Każde dziecię jest inne, dlatego ja zawsze staram się podkreślać w swoich wpisach, że tu potrzebne jest indywidualne podejście. Jednak co ważniejsze, często to rodzice mają mylne wyobrażenie na temat tego, jak dzieci powinny tworzyć. Wydaje nam się, że długo i intensywnie, produkując przy tym „normalne rysunki”, tymczasem proces twórczy może trwać 5 minut, a każdy bazgroł jest wartościowy :) Przy regularnym rysowaniu lub swobodnym dostępie do materiałów plastycznych dziecię w końcu dorasta (z naszą drobną pomocą), tak jak Twój syncio :) Jednak bardzo często nie ma nawet takiej szansy, bo rodzic zdążył już przypiąć dziecku łatkę „nieuzdolnionego plastycznie” i schował kredki na dnie szafy lub nawet nie wpadł na to, żeby je kupić. I to smuci mnie najbardziej :(

Niestety też mam wrażenie, że wielu rodziców oczekuje, że ich dzieci od samego początku będą tworzyć „prawdziwe” rysunki. Mój starszy syn jest indywidualistą i często tworzy w przedszkolu prace nie do końca zgodne z poleceniem. Pewnego razu zauważyłam, że jego pracy brakuje na wystawie w szatni – zapytałam wychowawczynię, czy odmówił udziału w zajęciach, okazało się tymczasem, że po prostu ulepił z plasteliny coś zupełnie innego niż reszta dzieci (trzeba było ulepić kulkę, on tymczasem wyrolował robaczki, bo… „lubi robaczki”) – a pani dyrektor poleciła nauczycielom, by takich prac nie wystawiać, bo większość rodziców nie chce, by inni widzieli, że ich dzieci są inne/dziwne/gorsze! Nie mogłam uwierzyć, jak można wstydzić się tego, że dziecko zrobiło inny rysunek, odbiegający od schematu? Ja to w nim uwielbiam (choć jestem też rzecz jasna świadoma tego, że w szkole indywidualizm może mu nieco utrudnić życie), jest w tym taki przeuroczy! Tej zimy na przykład wyklejali z białych kółek bałwanki – a mój mały przyciął je, z jednego nawet zrobił półkole, tak że jego bałwanek był o połowę mniejszy od innych i wyglądał na lekko roztopionego, bo… „w tym roku mało śniegu” :)
Dobrze, że jest taki blog jak Twój, może więcej rodziców zrozumie, że dziecięce bazgroły to też sztuka i że wspólne rysowanie jest równie ważne jak czytanie czy ruch na świeżym powietrzu. Dobra robota :)

Jeju, straszne jest to o czym piszesz! Niestety ja też zauważyłam to podejście pań w przedszkolu i obawiam się, że to powszechna praktyka. Tymczasem moje dziecię też nie lubi powielać szablonów i ja wręcz pielęgnuję w nim tę cechę! Pewnego dnia dowiedziałam się, że syn niechętnie uczestniczy w pracach plastycznych w przedszkolu. Wiedząc w czym rzecz odparłam, że to nic nie szkodzi, bo w domu tworzy dużo i chętnie, bo nie lubi pracować na szablonach. Pani przyjęła informację nawet pozytywnie, ale dopiero opinia psychologa z poradni psychologiczno-pedagogicznej o dużym potencjale edukacyjnym dziecia oraz o tym jak powinni z nim postępować, dała lepsze rezultaty :)

O rety, straszne! U nas panie na szczęście są w porządku (i ta zeszłoroczna, która wręcz lubiła w moim synu ten jego indywidualizm, i ta tegoroczna, która oprócz pedagogicznego ma też wykształcenie plastyczne i wymyśla dzieciakom dużo ciekawych prac, nie wymagając ścisłego podążania za tematem), ale widać, że czują presję rodziców, którzy boją się, że ich dzieci są nienormalne, bo zamiast rysować kwiatki, wolą taplać się w farbie. Co swoją drogą też jest fantastyczne: mój syn, fan strażaków, miał swego czasu w zwyczaju bazgrolić najpierw kartkę na czerwono/pomarańczowo/żółto (ogień), a potem niebiesko (woda) – odkrycie, że obrazek nie musi odwzorowywać jakiejś „martwej” sytuacji, a jakąś akcję, było dla mnie niesamowite :)

Dziewczyny jestem załamana. Dziś synek przyszedł z przedszkola z obrazkiem: kolorowe bazgrołki kredką, wypełniona cała strona, różne kolory, synek powiedział, że to kable. Synek jest na etapie adaptacji i bardzo nie lubi rysować. Jak to zobaczyłam, ucieszyłam się, ze w końcu wziął kredkę do reki i stworzył takie wyczerpujące dziełko! Niestety, w miarę rozmowy dowiedziałam się, że to była część laurki dla chłopca który miał urodziny (każde dziecko rysuje na małej kartce coś od siebie, a pani do spina zszywaczem i wręcza solenizantowi jako prezent), ale Pani nie przyjęła jego obrazka do laurki, bo był za brzydki. Pani powiedziała, że nikomu się raczej takie kable nie spodobają… Dziecko pierwszy raz wykonało tak zaangażowaną pracę plastyczną w przedszkolu, pierwszy raz włączyło się we wspólne dzieło laurkowe, miało szansę na integrację z kolegami, dać coś komuś innemu i zaistnieć w jego laurce podpisany z imienia… Tymczasem wrócił z obrazkiem do domu i z komunikatem, że narysował za brzydko. Przyznam, że zrobiło mi się słabo…

Mag, jestem zdruzgotana. I też robi mi się słabo, jak słyszę takie historie. Dla mnie postawa nauczycielki przedszkola to rodzaj pasywnej agresji względem dziecka. I może komuś wyda się, że przesadzam. Ale takie teksty mają swoje realne skutki. Maluch jest gotów uwierzyć, że jego rysunki są nic niewarte i to ma bezpośrednie przełożenie na jego późniejszą samoocenę i wiarę we własne możliwości. Od czasu, kiedy pisałam ten tekst minęło sporo czasu. Zmieniliśmy przedszkole rok temu i widzę diametralną różnicę w podejściu opiekunów. Moje dziecię nadal woli rysować w domu, ale równolegle zaczęło uczestniczyć w zajęciach. Natomiast opis Waszych kabli to coś na wzór naszych burz piaskowych, które syn uwielbia rysować. Dla osób mało wrażliwych wygląda to jak konstelacja przypadkowych kropek, a w rzeczywistości jest przemyślanym dziełem sztuki o ładunku intelektualnym i emocjonalnym. Uwielbiam takie oryginalne pomysły i uważam, że powinno się je podwójnie komplementować, a nie ganić! Nie wiem, co mam Ci poradzić. Sama miałabym ochotę zabrać dziecię z takiej placówki natychmiast, ale wiem że to nie jest wyjście na dłuższą metę, bo z tą samą ścianą możesz się spotkać w następnej placówce, a potem szkole. Chyba pozostaje tylko rozmowa z paniami i uświadamianie. A równocześnie budowanie poczucia własnej wartości w dziecku poprzez szczerą rozmowę na temat tego, że jego szkuta nie zawsze musi się wszystkim podobać, ale to nie znaczy że jest gorsza. Wręcz przeciwnie. To znaczy, że jest wyjątkowa. To trudne, zwłaszcza że taką krecią robotę robi Wam osoba, która jest dla dziecka autorytetem, ale póki dziecię będzie czerpać radość z tworzenia w domu, będzie miało w Tobie wsparcie, myślę że jest szansa na przetrwanie tego kryzysu. Trzymam za Was kciuki! (to pisałam ja – mamarak ;) tylko, że z drugiego konta ;) )

Bo brudne zabawy są najlepsze :D U nas identycznie! Wielki format + swoboda co do wyboru narzędzie (ostatnio hitem są stopy) i nagle wszystko trwa długo i przebiega bardzo intensywnie ;) Chociaż i tak, największą satysfakcję odczuwam, kiedy dziecię samo sięga po kredki/pisaki i zaczyna tworzyć, nawet jeśli rysowanie trwa 5 minut :) W ogóle to mądrze prawisz! I ciekawe rzeczy opowiadasz – idę zrobić mały rekonesans wśród seriali ;)

Moja córka ma 4 lata i od czasu do czasu lubi coś narysować, a ja staram się jej pokazać, że nie tylko kredkami czy flamastrami można malować. To coś robimy z papieru kolorowego, plasteliny. Raz rysowałyśmy węglem, to miałam po tym trochę sprzątania. Ale powiem Wam, że wpływ na to czy dziecko chce malować czy wykonywać jakiekolwiek prace plastyczne ma przedszkole. Bo jak nie rysują tam i dziecko nie widzi, że inne dzieci to robią to później nie chce. A wiadomo jak wszyscy to wszyscy. Do przedszkola córki czasem przyjeżdżają z warsztatami modrejsovy. Jakoś w tamtym tygodniu byli. Dzieci przygotowywały wielkanocne ozdoby. I własnie musiały trochę plastycznie się uaktywnić. Wykonywali kurczaczki z wydmuszki jaja gęsiego. Córeczka mówiła, że sama malowała jajko i je ozdabiała. Oczka np. zrobiła z guziczków, a inne dodatki były z filcu. Całkiem ładnie to jej wyszło. Już nawet jej obiecałam, że w tym roku będzie miała własny koszyczek i będzię mogła do niego wsadzić tego kurczaczka.

Jak zachęcić nastolatka do pracy na lekcji plastyki. Mówi że rysowanie to strata czasu. Dostaje od pani maile ze nie pracuje na lekcji i ze mam z nim porozmawiać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *