Jak często zdarza Wam się spotkać na swej drodze coś tak zachwycająco pięknego, że nie sposób przejść obok tego obojętnie, a po krótkim namyśle jedynym właściwym odruchem staje się bezwstydne zawłaszczenie przedmiotu podziwiania?
I własnie dlatego kocham jesień. W parku, w lesie, a nawet na chodnikach leżą najprawdziwsze skarby, do których nikt nie rości sobie praw i to w takich ilościach, że tylko brać, podziwiać i kombinować, jak je wykorzystać.
Jesienna uczta dla zmysłów
Liście, ale też kasztany, żołędzie, kora oraz szyszki znalezione podczas rodzinnego spaceru to nie tylko naturalna ozdoba tudzież gratka dla poszukiwaczy skarbów. To przede wszystkim bogactwo kolorów i faktur pobudzające zmysły dotyku, wzroku, zapachu i właśnie dlatego tak bardzo przyjazne dzieciom, ich mechanizmom poznawczym i ogólnemu rozwojowi.
Gorąco zachęcam, aby zaangażować w tę zabawę nie tylko przedszkolaki i starszaki, ale również te najmłodsze dzieci. To nic, że maluchy mogą nie być zainteresowane dążeniem do efektu końcowego (stworzeniem jesiennej kompozycji). Dla nich samo obcowanie z bogactwem natury będzie dużo bardziej stymulujące, niż ćwiczenia z najbardziej edukacyjną i kreatywną zabawką. Spróbujcie! Będziecie zafascynowani ich reakcją :)
Sensoryczna kompozycja z jesiennych liści
W zależności od tego, jaka jesienna kompozycja nam się zamarzy, potrzebne nam będą:
- liście, kasztany, żołędzie, kora, szyszki, jarzębina i inne dary lasu
- baza wycięta z kartonu (u nas w kształcie pierścienia)
- sznurek
- wikol lub klej kreatywny typu magic
- pędzel
- klej w pistolecie na gorąco
1. Pierwszy etap pracy – obklejanie bazy liśćmi
Jako, że należymy z Dzieciem do tych złaknionych zmysłowych doznań, nie tylko obcowaliśmy z wszystkimi darami lasu na raz, ale zastosowaliśmy także możliwie najbardziej angażującą i „odczuwalną” metodę przytwierdzania liści do tekturowej bazy.
Wikol dopiero po wyschnięciu robi się przezroczysty, więc kiedy już pokryliśmy całą bazę kilkoma warstwami liści, odłożyliśmy ją do suszenia i wróciliśmy do niej na drugi dzień.
Jasne, że można było przeprowadzić to wszystko sposób czystszy, szybszy i w ogóle mniej inwazyjny np. z wykorzystaniem kleju na gorąco. Tylko, że w edukacji artystycznej przecież nie o to chodzi, żeby wyręczać artystę lub iść po najmniejszej linii oporu. To dziecię powinno grać tutaj pierwsze skrzypce. W wieku 2 i pół lat operowanie pędzlem to bardzo ważne ćwiczenie manualne, a brudzenie się i zmaganie z klejącą i przywierającą do palców substancją dostarcza wielu głębokich bodźców. To także radosne poznawanie poprzez zabawę.
Dzieci starsze na pewno poradzą sobie z tym zadaniem szybciej, a ich ruchy będą dużo bardziej precyzyjne. Dzieci młodsze w ogóle nie będą zainteresowane dążeniem do efektu końcowego i myślę, że warto wyciągnąć z tego mądrość dla siebie.
Najważniejszy jest sam proces tworzenia, nie to jak ostatecznie nasza praca będzie wyglądać.
2. Drugi etap prac – jesienna kompozycja
Drugi a zarazem ostatni etap prac był przysłowiową wisienką na torcie. Udekorowaliśmy liściasty wianek wszystkim, co wytargaliśmy z lasu. Tym razem nie dało się tego przykleić inaczej jak klejem na gorąco. Jednak dziecię było tak pochłonięte darciem brzozowej kory, że nawet nie zdążyło zrobić afery pt. „ja sam” o pistolet z klejem.
Podsumowując, zabawa była przednia i okraszona obopólną korzyścią. Dziecię miało olbrzymią frajdę, nie mówiąc już o wspomnianych wcześniej korzyściach poznawczych.
Ja natomiast mogę przez chwilę poudawać, że mam w domu nastrojowo, a rozpierducha w salonie i pożoga w kuchni to wcale nie mój znak rozpoznawczy ;)
W roli zawieszki wystąpił sznurek. Niespodziewanym gościem specjalnym był Pan Ślimak
Spodobał Ci się mój wpis? Daj mi o tym znać w komentarzu!
Ściskam!
14 odpowiedzi na “Sensoryczna kompozycja. Prace plastyczne z jesiennych liści”
Spoko pomysł, ale do wypróbowania jak będę w Pl. Tutaj jakoś mało takich pięknych, jesiennych liści :)
Ściskam!
A tam, a tam. Rozejrzyj się, na pewno znajdziesz inne wspaniałości :) A mniej kolorowe liście można przecież pomalować :)
Ha !!! A ja wczoraj leciałam dozbierać liści, bo wiedziałam, że coś pięknego tworzycie !!!❤ Weekend bedzie twórczy
Ha! Ja chyba też muszę dozbierać, bo twórczy weekend to bardzo dobry pomysł! :D
Fajny pomysł, my z córką uwielbiamy kreatywne zabawy plastyczne. Super!
Dziękuję. Właśnie podziwiam jak świetnie się razem bawicie :)
Jestem zachwycona!!!! Jesienny wieniec wyszedł Wam cudownie!!! Koniecznie muszę taki zrobić z moimi synami.
Ale super! „Mama Aga” mnie chwali. Jestem zaszczycona :D Uwielbiam Twój profil na FB (nie mówiąc już o podejściu do dzieci i sztuki). Świetne rzeczy tam udostępniasz!
Super pomysł i my też chętnie stworzymy sobie taki wieniec. Póki co na tapecie były stempelki liściowe i wyklejanie liśćmi jeżyka, lwa i sowy. Polecam.
A Twój Synio, to ogromny Słodziak. W końcu udało mi się trochę więcej zobaczyć, niż tylko rączki i nóżki :)
Pozdrawiam jesiennie.
Kto wie, może kiedyś uda mi się zorganizować ogólnopolskie rodzinne warsztaty dla rodziców i dzieciaków, marzą mi się takie plenerowe, i wtedy nawzajem będziemy podziwiać nasze szkraby i ich dzieła do woli :D
Ta „rozpierducha w salonie i pożoga w kuchni” nie mają znaczenia, kiedy na ścianie taka kompozycja Pięknie Wam to wyszło. Nawet gdy za oknem plucha, Wy macie piękną złotą jesień u siebie Fajny pomysł z tą korą brzozy. Pozdrawiam!
Masz absolutną rację! Dziękujemy :* i pozdrawiam!
też od kilku dni się przygotowuję do tej pracy… już mam koła z kartonu zarówno dla Olki jak i młodego wycięte… liście od kilku dni się suszą między książkami… wikola tylko brak, ale ostatnio przyklejaliśmy wyschnięte liście na zwykły klej i się dało, więc pewnie teraz też spróbujemy :) skrzynia pełna kasztanów, żołędzi i wszelkiej maści piór też jest :) czasu tylko brak :)
Pewnie, że da się! :) Fajny sposób, żeby najpierw ususzyć liście. Od razy będą piękne – sztywne. Następnym razem też tak zrobimy, bo nasze jak łatwo przewidzieć, trochę się powykręcały :) No i piórka! To dopiero świetny dodatek!