Kategorie
Recenzje

Opowiem ci, mamo, co robią koty. Książka tylko dla kociarzy?

Ależ ja doskonale wiem, co robią koty. Robią dokładnie to samo co małe dzieci. Dokazują, psocą, śpią i jedzą, niekoniecznie w tej kolejności.

co robią koty

Przywoływanie ich po imieniu to jak wołanie w próżnię, a zaszeleść tylko opakowaniem łakoci, zacznij wypakowywać zakupy lub usiądź pod kocem z książką, to wyrastają spod ziemi. Chadzają własnymi drogami identycznie jak mój dwulatek, z którym wyjście „za rękę” to w zależności od sytuacji – slalom gigant, jeśli zmierzamy (w teorii) do wyznaczonego celu lub wręcz przeciwnie – rajd na przełaj przez zielone pole minowe upstrzone wiadomo-czym i raczej nie-kocim. Dają się obcym głaskać po głowie tak samo jak małe dzieci, które przecież pędzą jak na zabicie, żeby tylko wgramolić się na kolana ciotki, którą pierwszy raz na oczy widzą.

Zdecydowanie.

Koty są kropka w kropkę jak dzieci, więc dlaczego słynne „nie lubię kotów” zdarza nam się słyszeć tak często? Czy można nie lubić dzieci? Podobno tylko cudzych lub takich, których nie zdążyliśmy dobrze poznać ;)

Opowiem ci, mamo, co robią koty

Autorka książki również wyszła z założenia, że wszystkiemu winna niewiedza i wszelkimi dostępnymi środkami pragnie nas z kocią naturą zapoznać. Przekonuje nas sposobem: ciekawym słowem, humorystycznym obrazem, zagadką, łamigłówką lub ciekawostką. Wszystko po to, aby jeszcze za młodu przekonać przyszłych dorosłych, że koty to przesympatyczne stworzenia.

Co robią koty to pełna humoru opowiastka o perypetiach kota Gbura oraz jego nowej i początkowo niemile widzianej towarzyszki, Żabki. Ale nie tylko. To również książka obrazkowa przepełniona szczegółami, przy których fabuła nie jest wcale najistotniejsza. A do tego zbiór zadań dla lubiących czasem pogłówkować.

Barwne ilustrację przybliżą nam całe spektrum kocich zachowań. Od zestawu śmiesznych pozycji, w których koty zwykły sypiać, po równie zabawne skłonności i kłopotliwe przywary, z którymi na co dzień borykają się ich właściciele. Kociarze będą zachwyceni. Ci najmłodsi, którzy wodzą za kotkiem palcem, trochę tylko starsi, których zainteresują wszystkie ciekawostki na temat kocich zwyczajów i elementów anatomii, a nawet Ci mniej lub bardziej dorośli, zdaniem których Internet bez kocich memów mógłby przestać istnieć.

co robią koty

co robią koty

co robią koty

Co robią koty to książka dla dzieci w wieku 0-6

Za ten nietypowy i raczej nieczęsto spotykany przedział wiekowy, wydawcy, należą się słowa uznania. A wystarczyło tylko zadbać dodatkowo o sposób wydania, aby książka posłużyła również najmłodszym. Dzięki grubym tekturowym kartom z rodzaju dzieciodpornych mogę bez obaw zostawić mojego dwulatka z kotami sam na sam. Warto zaznaczyć, że jest to cecha wspólna całej serii Opowiem ci, mamo.

Dziecię już od jakiegoś czasu gustuje w takich bardziej skomplikowanych – wieloelementowych obrazach. Publikacje z przedziału 0-3 zwyczajnie go nudzą (nie licząc Tulleta) i coraz rzadziej po nie sięgał. Za to od paru dni, codziennie po kilka razy, widzę go z książką i to nie tą czytaną wspólnie na dobranoc. Siada sobie wtedy sam w kąciku i wodząc palcem zaczyna czytać po dziecinnemu. Jestem tym stanem zachwycona, dlatego już przymierzam się do zakupu największego hitu tej serii: Co robią mrówki .

co robią koty

co robią koty

co robią koty

co robią koty

Poznaj koty = pokochaj koty

Opowiem ci, mamo, co robią koty to bardzo sympatyczna publikacja, w którą dziecię zagłębi się na wiele godzin. Niestety, przy tej całej beczce miodu przyszło mi przełknąć łyżkę dziegciu i to zaraz na początku. Historia przygarniętego kociaka o imieniu Żabka zaczyna się od rozwiązania testu: czy powinienem adoptować kota? I to jego wynik zadecydował o tym, że w domu Gbura pojawił się nowy członek rodziny. Mało tego, jakkolwiek byśmy tego testu nie rozwiązali zawsze wyjdzie nam, że adopcja kota (choćby i kolejnego) to jedyne słuszne rozwiązanie.

co robią koty

Jestem ciekawa, czy jak dziecię podrośnie zacznie nagabywać nas na trzeciego kotka, bo przecież zgodnie z rozwiązaniem: więcej kotów to więcej miłości.

A co z odpowiedzialnością? Niby przewija się ona w dalszej części książki, gdzie mowa o samej opiece, jednak spłycenie tak ważnej decyzji – adopcji zwierzaka – od której wszystko się zaczyna, wywołało moje wątpliwości. Miało być zabawnie, a wyszło tak sobie.

Nie wykluczam, że jestem na tym punkcie przewrażliwiona. Ale obserwując ludzką lekkomyślność oraz łatwość z jaką dorośli ludzie podejmują decyzję o adopcji zwierzęcia, aby zrzec się jej później bez większej refleksji (bo to tylko na próbę, bo nie wyszło, bo kanapa była zbyt nowa), mam wątpliwości czy takie samo podejście powinniśmy zaszczepiać dzieciom. Zwłaszcza, że temat adopcji zwierzaka to nie fikcja, to nie bajka o księżniczkach i rycerzach tylko newralgiczny temat wielu rodzin i  realne marzenie niejednego cztero-pięcio-sześciolatka, który z różnych przyczyn kota lub psa mieć nie może.

A co Wy o tym sądzicie? Przesadzam i dzieci zrozumieją, że to taki „test na żarty”, czy może wbrew intencjom autorki książka Opowiem Ci, mamo, co robią koty zyskała właśnie łatkę „tylko dla kociarzy, którzy mają przynajmniej jednego kota”?

Autor: Mamarak

Cześć! Jestem Martyna i bardzo bym chciała, żeby rodzice małych dzieci wiedzieli to samo, co ja. Każde dziecko jest artystą, a rozwijanie poprzez sztukę to dobry początek, żeby stać się człowiekiem sprawczym i samodzielnym.

2 odpowiedzi na “Opowiem ci, mamo, co robią koty. Książka tylko dla kociarzy?”

Osobiście nie potrafię powiedzieć, czy jestem psiarą, czy kociarą, bo choć zawsze miałam psy, teraz mam kota. Marzę o psie, marzę o drugim kocie, ale ponieważ już kilkakrotnie musiałam zmierzyć się z sytuacją, w której na jakiś (niestety długi) czas musiałam powierzyć komuś moje zwierzęta (problemy mieszkaniowe) nie odważę się na ten krok. Cierpię przez to katusze.
Na szczęście mam tego jednego wychuchanego spasionego Garfilda i choć chciałabym dbać o jego zdrowie, to nasze wspólne dobre samopoczucie zależy od zawartości jego miski. Jeżeli jest odpowiednio często napełniana, on jest bardzo miłym kiciusiem. Jeżeli nie, to można oglądać na mnie jego pazurkowo-ząbkowe pazurki.
Mimo to nie cierpię kiedy ludzie (w tym moja bliska rodzina) mówią, że nie lubią kotów. Nie wiedzą, jak dziwnie źle się czuję, gdy nic mi się nie kręci pod nogami i nie przychodzi się przytulić, gdy tylko złożę głowę na poduszkę:)

Mam podobnie, jestem i psiarą i kociarą, a właściwie to żadne zwierzę nie jest mi obojętne. W związku z czym nie rozumiem jak można żywić negatywny stosunek do jakiegokolwiek zwierzęcia, jasne że nie wszystko co żyje jest pokojowo nastawione do człowieka i nie wszystko odważyłabym się czy nawet chciała pogłaskać, ale to nie znaczy, że nie darzę szacunkiem nawet najmniejszego karalucha ;) Autentycznie nie rozumiem jak można nie lubić kotów, być wobec nich obojętnym – oczywiście. Ale od razu nie lubić? W głowię mi się to nie mieści :P

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *