Pisaki kreślarskie, markery malarskie, artystyczne pisadła, hybrydowe dziwadła – kocham je wszystkie! To bez wątpienia moje ulubione narzędzia pracy, rozrywki, ale też wspólnej zabawy z pierworodnym. Mam to niesamowite szczęście wykonywać zawód, który równocześnie jest moją pasją, sposobem na życie i wychowanie. W domu wszyscy zdrowi, w małżeństwie szczęśliwi, czegóż więcej chcieć? No dobra, jest taki jeden marker… a właściwie to kilka… dziesiąt… do których wzdycham po nocach i dosłownie jestem o krok od zamachu na małżeńskie konto. Oszczędnościowe oczywiście ;)
Marker jak marzenie
Wyobraźcie sobie super-kryjący-marker, którym jesteście w stanie nanieść na każdą powierzchnie. Od papieru, przez tkaninę, ceramikę, kamień, tworzywo, drewno, metal po co tylko sobie wymarzycie. Marker, który zamiast zwykłego tuszu ma w sobie specjalną farbę na bazie wody – nietoksyczne, łatwo zmywalną z rąk, za to odporną po utrwaleniu – również na warunki atmosferyczne. Marker, którym trwale ozdobicie kubek, plecak, trampki, deskorolkę, meble, ciuchy, ścianę, a kto wie, może nawet auto (tego ostatniego nie próbowałam). Marzenie, prawda? Jako pierwsza włożyłabym taki marker między bajki – zgodnie z zasadą: jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego – gdybym nie miała kilku takich na stanie.
Marker Posca Uni
Często o nie pytaliście, bo też stale z nich korzystamy i wielokrotnie przewijały się przez zdjęcia przy okazji różnych projektów. Sama nie rozstaję się z nimi od ponad roku i nie zamieniłabym ich na żadne inne (chyba, że znajdę lepsze :P). Jednakże moja skromna i wysłużona kolekcja to tylko ułamek tego, co mają do zaoferowania markery Posca.
Siedem różnych końcówek. Od cienkich, średnich i grubych po różnie profilowane – proste, ścięte, okrągłe i wreszcie w kształcie pędza, o które najczęściej pytacie (czy słusznie, zaraz się okaże). We wszystkich znajduje się ta sama unikatowa farba, przy czym niektóre końcówki dostępne są w szerszej gamie kolorystycznej, inne tylko w podstawowej. Razem to aż 142 markerów! Aż mi kolana dygocą, jak o tym pomyślę. Szczegółowy opis zastosowań, przekroju końcówek i kolorów znajdziecie TUTAJ.
Faktycznie trzymają się każdej powierzchni, są świetnie kryjące i wprost uwielbiam nimi tworzyć. Ozdobioną tkaninę można zaprasować żelazkiem, kubek wypalić w piekarniku, a inne powierzchnie utrwalić fiksatywą – wszystko przy użyciu jednego markera. Więcej na temat sposobów utrwalenia oraz testów wytrzymałości na różnych powierzchniach pisze sam producent – TUTAJ.
To fantastyczne narzędzie zarówno w rękach profesjonalisty jak i amatora. Sama wykonuję nimi ilustracje, ozdabiam przedmioty codziennego użytku lub zwyczajnie bazgram sobie nimi beztrosko. Mimo szerokiego spektrum możliwości najbardziej lubię rysować nimi po papierze i tekturze. Farba jest wprost niebywała, świetnie kryje a przy tym nie przebija na drugą stronę również w przypadku cienkiego papieru. Nawet jasne kolory w pełni kryją tekturę i to przy pierwszym pociągnięciu (kolory metaliczne np. złoty potrzebują kilku pociągnięć). Po przeschnięciu jednej warstwy, możemy z powodzeniem nałożyć kolejną – równie kryjącą.
Natomiast zanim farba wyschnie możemy swobodnie mieszać kolory, dzięki czemu nawet z podstawową gamą jesteśmy w stanie stworzyć wielobarwne dzieła. Co ciekawe, końcówka została tak skonstruowana, że można ją wyjąć i opłukać wodą, jeśli za bardzo ją pobrudzimy.
Używamy ich także do naszych małych rodzinnych projektów. Przy czym mój dwulatek tylko przy mojej asyście lub z racji tego, że sama z nich często korzystam, a gdy tylko pojawiają się na horyzoncie, nie sposób się od mojego dziecka opędzić ;)
Rysowanie i malowanie w jednym
Tworzenie nimi to coś pomiędzy malowaniem farbami a rysowaniem zwykłymi markerami. W zależności od rodzaju markera, farbę dozujemy wciskając pompkę na górze lub „chowając” samą końcówkę markera.
Moje dziecię jest wprost zafascynowane tym, jak farba z nich wypływa i właśnie dlatego markery nie są odpowiednie dla tych najmłodszych dzieci, które nie pojmują jeszcze tego mechanizmu i skupiają się raczej na marnotrawieniu zasobów. W beztroskim marnotrawieniu nie ma absolutnie nic złego, jednak do takich zabaw częściej wykorzystujemy farby i inne narzędzia, bo zabawa markerami mamusi nie należy do najtańszych ;)
Jeden marker to w zależności od końcówki koszt 10-25 zł. Najszybciej można je kupić na Allegro lub w dobrze zaopatrzonych sklepach dla plastyków lub papierniczych. Czy są warte swojej ceny? Zdecydowana większość – TAK. Jednak nie wszystkie końcówki uważam za trafione.
Najszerszą oraz ściętą końcówkę wprost ubóstwiam. Genialne do dużych powierzchni. Uwielbiam ślad, który zostawiają i sukcesywnie uzupełniam ich zapasy. Duży pojemnik z dużą ilością farby uważam za adekwatny do ich ceny, a markery starczają na bardzo długo.
Z kolei poniższe planuję zakupić w pełnej krasie bez względu na koszta. Za rok może dwa… albo lepiej zaproponuję rodzinie zrzutkę na urodziny ;)
Za to marker z końcówką na kształt pędzla oddałabym za pół darmo. Tak jest moi mili. Pędzelkowa końcówka, która wzbudziła najwięcej emocji, to w moim przypadku totalna porażka. Nie wiem, czy mam pecha do wybrakowanych egzemplarzy, ale moje nie dość, że wysychają usztywniając końcówkę (nie muszę chyba dodawać, że przy zamkniętej zatyczce), to jeszcze kapią jak krew z nosa. Można się zadozować na śmierć – trzy ruchy pędzlem i znów palec wędruje do pompki. I najważniejsze, to jedna z najdroższych rodzajów końcówek – kosztuje ok. 23 zł za szt. – co w ogóle nie przekłada się na ilość farby. U mnie sprawdza się jedynie w kaligrafii i przy detalach, bo pokrycie nią większych powierzchni to męczarnia. Producent poleca ten rodzaj markera, jako dobre narzędzie dla dzieci do nauki malowania. Osobiście mam co do tego spore wątpliwości, gdyby przyszło mi takimi tworzyć za dziecka, rzuciłabym to całe malowanie w cholerę dobre kilkanaście lat temu ;)
Zaznaczam, że to moja subiektywna opinia, pędzelki zawiodły mnie na całej linii i mogę być do nich uprzedzona ;) Jeżeli miałabym polecić komuś ich wypróbowania, to raczej profesjonalistom. Dla dzieci dużo lepsze wyjście to malowanie w sposób konwencjonalny. A jeśli komuś bardzo spodobał się patent pisaka z pędzelkiem, to wynalazłam dużo lepszą, wygodniejszą i tańszą (bo wielorazową) alternatywę, o której napiszę niebawem.
Jeśli zdecydujemy się na zakup
Warto rozważyć, kto i w jakim celu będzie z markerów korzystał. Myślę, że dzieci będą zachwycone ze średniej końcówki (PC-5M) oraz ściętej (PC-8K). To właśnie te są dostępne w najszerszej gamie kolorystycznej. Szeroka końcówka (PC-17K) też może być dla nich atrakcyjna, przy czym dla młodszych dzieci kłopotliwa w użyciu. Ta sama zachwyci maksymalistów, plakacistów i fanów street art’u. Z kolei do precyzyjnych prac na papierze, rysowania konturów, ozdabiania ceramiki, małych przedmiotów i tworzenia misternych wzorów na tkaninach tudzież innych powierzchniach warto rozważyć cieńsze końcówki (PC-3M, PC-1M, PC-1MR).
A najlepiej wymieszać kilka ich rodzajów, bo markery fantastycznie się uzupełniają i to właśnie przemyślany zestaw różnych końcówek daje najwięcej możliwości. Jeszcze raz zachęcam do zapoznania się z informacjami na stronie producenta. Znajdziecie tam szczegółowe opisy, filmiki, testy utrwalenia i wytrzymałości, przykładowe prace. Równocześnie zaznaczam, że nie jest to wpis sponsorowany, a jedynie dziele się z Wami tym co uważam za warte uznania :)
Za to jutro możecie spodziewać się wpisu o naszej radosnej, niekontrolowanej twórczości i najnowszym tekturowy projekcie również z udziałem markerów Posca (edycja: Tekturowe miasto). Tworzyliśmy go przez niemal tydzień i sprawił nam masę frajdy. Tych, którym niestraszne spoilery lub zwyczajnie chcieliby wiedzieć, co tworzymy zanim jeszcze pojawi się to na blogu, zachęcam do zaglądania na nasz Instragram: @pazeraprojektuje.pl
Pamiętajcie też, że w piątek świętujemy Dzień Dinozaura (!) i z tej okazji pojawią się kolejne karty krok po kroku, a także ciekawy pomysł na kreatywną zabawę z dziećmi.
10 odpowiedzi na “Marker do zadań specjalnych i każdej powierzchni”
Kompendium kolorowej wiedzy.. dzięki, której wydałem dziś prawie 200zł na farby, kredki i mazaki… wielkie dzięki:/
;)
Jeszcze kilka takich wyznań i nie będę mogła spać po nocach :D Ale ty się, Kamil, nie bój. Córa będzie zadowolona to Ty też :D
Najbardziej przemawia do mnie wszechstronność zastosowań tych markerów. Uwielbiamy eksperymentować i mazak, którym można napisać coś na szkle, ale również namalować na tkaninie, to strzał w dziesiątkę :)
Dzięki.
Zachwycałam się już nimi, ale chyba wcięło mój komentarz (wrzuciło do spamu???).
Tak jest, kochana Bubo. Ulepszałam moje centrum dowodzenia i tak ulepszyłam, że Cię do spamu wywaliło… Ale już sytuacja opanowana a i komentarze będę się teraz dodawać automatycznie :)
O! To ja wrzucam na listę rzeczy koniecznie „potrzebnych” Tymkowi i jego mamie. Czasem rodzinka się zastanawia co kupić na różne okazje więc mam w zanadrzu swoją listę, na której są różności od złotówki po grubą pensję:) W zasadzie do tej pory korzystaliśmy z różnych kredek, farb i pisaków z biurka taty, ale chyba się ostatnio już na nas pogniewał i czas zaopatrzyć się w swoje:) Szczególnie, że są świetne:)
Bardzo dobry pomysł! Też muszę pomyśleć o takiej liście dla mojego dziecia. Nieraz rodzinka ma problem, a ja na szybko zawsze palnę jakąś głupotę albo zbyt ogólnikową wskazówkę :)
Markery Uni Posca to miłość od pierwszego użycia:) człowiek cieszy się, jak dziecko.he he.
Ja rysuję obecnie na sklejce drewnianej, ale mam problem, bo nie wiem konkretnie jakim rodzajem lakieru pokryć dla utrwalenia. Ktoś doradzi? na stronie producenta takich szczegółów nie ma. Help:)
Dziękuję.
Na sklejce musi to cudownie wyglądać! A utrwalić można dwojako. Albo werniksem akrylowym o wykończeniu błyszczącym lub matowym kupionym w sklepie dla plastyków albo bezbarwnym lakierem do drewna (i tu też błysk lub mat) kupionym w markecie budowlanym :)
Super:) chyba skorzystam z opcji 2, bo nie mam nigdzie po drodze sklepu dla plastyków.
Dziękuję i pozdrawiam.