Kilka miesięcy temu uraczyłam Was przepisem na ekspresową farbę tablicową, którą to w niewielkiej ilości ukręciłam z tego, co akurat miałam w domu i wykorzystałam do odświeżenia drewnianej komódki przeznaczonej na dziecięce szpargały. Wtedy też „wspaniałomyślnie” poleciłam Wam mieszać składniki „na oko”, nie biorąc zupełnie pod uwagę, że nie dla każdego będzie to tak dziecinnie proste, jak zapowiedziałam. Dzisiejszy przepis na farbę tablicową różni się od wersji 1.0 nie tylko aptekarską precyzją wykonania, ale także efektem wykończenia.
Przepis ten to żadna wielka filozofia, jednakowoż opracowałam go od początku do końca samodzielnie, metodą prób i błędów, bazując na całej malarskiej wiedzy zdobytej na studiach oraz w mojej pracowni, a efekt to istny cud-miód dla koneserów gładkich powierzchni i satynowej czerni.
Przepis na farbę tablicową 2.0
Tą farbą tablicową ozdobicie nie tylko drewniane dodatki, ale także ściany oraz inne duże powierzchnie, które z założenia mają pozostać gładkie. A w dodatku za 700 ml samodzielnie przygotowanej i pełnowartościowej farby tablicowej, po której można bazgrać do woli kredą tudzież pisakami kredowymi, zapłacicie ok. 19 zł. Słyszycie to chóralne i radosne posykiwania węży kieszonkowych?
Na oko to chłop w szpitalu zmarł. Składniki na farbę tablicową (700 ml):
- 400 ml farby akrylowej. U mnie to czarna emalia akrylowa do drewna i metalu (SUPERMAL Śnieżka za 16 zł)
- 100 ml wody
- 250 g kredy malarskiej (lub talku). Za kilogram białej kredy malarskiej zapłaciłam w markecie budowlanym 3 zł.
Przygotowanie:
Z powyższych składników otrzymacie ok. 700 ml farby. Ja nie potrzebowałam aż takiej ilości na raz, tym bardziej że jest ona niezwykle wydajna, dlatego podzieliłam proporcję na połowę.
1. Miksujemy kredę z wodą. Jak wygląda kreda malarska, możecie zobaczyć poniżej. Jest w pełni naturalna, nietoksyczna, a jej inwazyjność można porównać do tej charakteryzującej mąkę, dlatego nie musicie się martwić o swój sprzęt kuchenny. Bez problemu obmyjecie go po wszystkim ciepłą wodą.
A tak wygląda kreda zmiksowana z samą wodą. Nie wiem jak Was, ale mnie ten widok strasznie nakręcił, bo to zalążek najprawdziwszej farby kredowej, do której wzdycha połowa wnętrzarskiej blogosfery, a za którą czołowy producent każe sobie słono płacić. Już nie mogę się doczekać, kiedy i tę farbę wezmę na swój warsztat!
2. Wlewamy partiami zmiksowaną kredę do kuwety z czarną emalią i bardzo dokładnie mieszamy do uzyskania jednolitej konsystencji (farba powinna mzienić kolor na ciemny grafit). Dzięki temu, że kreda została wcześnie zmiksowana, nie uświadczymy w farbie żadnych grudek.
3. Malujemy, używając miękkiego wałka. Uwaga: farbę trzeba bardzo często mieszać, bo po czasie zaczyna wytrącać się z niej osad, który osiada na dnie.
W przypadku gładkiej powierzchni, dwie warstwy farby powinny starczyć w zupełności.
W poniższym przypadku warstw było znacznie więcej, gdyż po pierwsze opracowanie tego przepisu wymagało ode mnie kilku prób, a po drugie popełniłam jeden fundamentalny błąd i malowałam na źle przygotowanej płycie OSB. Jeśli też będziecie chcieli wykorzystać takową, polecam najpierw uzupełnić braki masą drewnianą.
Pamiętacie komódkę, o której wspomniałam na początku? Tak mi się to malowanie spodobało, że i ją powtórnie odświeżyłam. Tak na prawdę wcale tego nie wymagała, ale czerń 1.0 różni się od czerni 2.0, co można zaobserwować na zdjęciu poniżej, a że komódka i drewniane segregatory stać będą w bliskim sąsiedztwie, postanowiłam je ujednolicić.
A tu, proszę Państwa. Ta dam! Można podziwiać gładkie, satynowe wykończenie, które wcale nie było obietnicą bez pokrycia.
Dziecięca pracowania
Dzisiejszy przepis na farbę tablicową rozpoczyna cykl o dziecięcym pokoju – pracowni, która powstawała u nas przez ostatnie tygodnie. A ta niemałych rozmiarów, a przy tym przyjemnie niedroga w produkcji, tablica do rysowania kredą totalnie przeorganizowała miejsce zabaw, a nawet preferencję mojego prawie 3-latka. Zanotowałam nawet spadek zainteresowania innymi powierzchniami pionowymi – meblami i ścianami;) .
Reszta pokoju na razie owiana jest tajemnicą, ale zdradzę Wam, że to nie niejedyne elementy wyposażenia pokoju dziecięcego, który został potraktowany farbą tablicową. Za plecami tego młodego człowieka czai się się coś równie okazałego i o wiele bardziej nietypowego, czym pochwalę się w następnym odcinku nowego cyklu.
A teraz, Kochani, Wasza kolej! Czy podoba Wam się nowy cykl o dziecięcym pokoju, i czy choć trochę jesteście ciekawi, jak ostatecznie będzie wyglądać dziecięca pracownia dostosowana do potrzeb małego artysty? :)
Wpis powstał w ramach cyklu Dziecięca Pracownia. Pozostałe części znajdziesz tutaj:
- Łóżko z palet dla dziecka z wyobraźnią. Dziecięca pracownia #2
- Pokój dziecięcy sercem każdego domu? Dziecięca pracownia #3
Spodobał Ci się mój wpis? Daj mi o tym znać!
Z miłą chęcią odpowiem na Twój komentarz, przywitam Cię na facebookowym fanpage’u, sprawdzę co słychać u Ciebie na Instagramie i odbędę z Tobą ciekawą rozmowę za pośrednictwem maila.
Wierzę, że kreatywne dusze się przyciągają, a Twoja nie trafiła tu przez przypadek!
Ściskam!
30 odpowiedzi na “Przepis na farbę tablicową 2.0. Dziecięca pracownia #1”
Pewnie, że się podoba. Wykorzystam zapewne, by stworzyć niezwykły stół ogrodowy wiosną. Planuję taki już od jakiegoś czasu, a moja farba (która od roku stoi w garażu po pomalowaniu podwórkowej tablicy) pewnie już nie będzie się nadawała. A napisz, albo pokaż na zdjęciach, czy łatwo się wyciera kredę, czy też smugi trzeba mocno szorować żeby wyglądało estetycznie? Mam nadzieję, że znając już troszkę Twoje zamiłowanie do estetycznych rozwiązań wszystko pięknie się wyciera? :-)
Nie jestem pewna, jak bardzo jesteś pod tym względem wyczulona, ale ścierając gabką na sucho minimalny osad zostaje, tak samo jak w przypadku gotowych farb tablicowych (przynajmniej tych, które ja znam). Chyba, że miałaś do czynienia z jakąś ultra gładką farbą tablicową z poślizgiem ;) , z której wszystko schodziło bez zarzutów, to możesz nie być w pełni zadowolona. U nas jest jeszcze kwestia tego, że dziecię uwielbia rysować pisakami kredowymi, które są wygodne i niepylące, ale za to trzeba je ścierać na mokro. Dlatego oprócz gąbki na stałym wyposażeniu tablicy są także wilgotne chusteczki ;) A jesteś pewna, że ta farba z garażu nie da rady? Szkoda wyrzucać! Wymieszaj nakładką na wiertarkę i się nie przejmuj. Mój poprzedni przepis bazował na przeterminowanej od 3 lat farbie akrylowej i też dał radę :D
Czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy i inspiracje.
Kochana, Ty to wiesz, jak mnie zmotywować :* Pozdrawiam cieplutko!
Czekam na kolejne wpisy. Pomysł cyklu bardzo mi się podoba. Dzięki za udoskonaloną wersję tablicówki. Zmotywowałaś mnie do działania. Muszę odświeżyć powierzchnię na dziecięcej tablicy. Buziaki :)
Bardzo się cieszę! Buziaki :)
Pomysł na cykl świetny. Farbę z pewnością wykorzystam, bo drewnianych powierzchni do odświeżenia mam sporo. Moje dzieciaki uwielbiają mazac kredą po swojej tablicy, ale tę, którą mają, zwyczajnie przykleiłam na ścianę, taki że mnie Leniuch :) a jeśli weźmiesz na warsztat farby kredowe, to oszaleję z radości :) :) :)
Czułam, że zapowiedź farb kredowych Ci się spodoba :D A co do przyklejania tablicy na ścianę, to co Ty chcesz! Super pomysł. Ja też nie malowałam bezpośrednio na ścianie, tylko na płycie, żeby za kilka lat nie psioczyć przy przemalowywaniu pokoju :P
Cykl – Super :) ja to umieram z ciekawości, co Ty za łóżko wyczarowałaś ? :)) a farbe tablicową na pewno wykorzystam, bo zaczełam latem przerabiać łóżeczko na taki a la „stół artystyczny” dla dziewczyn, co by mi już nie farbowały mojego w kuchni ;))) ale jakoś nie skończyłam, bo tyle pięknych rzeczy na tym blogu tworzysz, że mi już czasu brakuje na co innego ;))))))) Pozdrawiamy cieplutko :)))))
Ha! Łóżko to u nas hicior :D Mój mały fan motoryzacji jest w niebo wzięty, ale to Twoje łóżeczko-stolik też brzmi intrygująco! Działaj i chwal się, choćby i za rok :D Pozdrawiam i przesyłam uściski!
Witam, pomysł super jak wszystkie poprzednie ;)! Chciałam zapytać czy ta tablica to jest ta płyta ocb tylko wycięta w ksztalcie domku czy pomalowana ściana ?;)
Tak jest, to dokładnie ta sama płyta. Pierwszą warstwę farby tablicowej położyłam na próbę na surowej płycie i doszłam do wniosku, że jest jednak zbyt nierówna, bo pozostałości kredy osadzały się we wszelkich zagłębieniach. Dlatego na szybko przetarłam ją masa drewnianą (małe pudełeczko to koszt ok. 5 zł w markecie budowlanym), następnie przetarłam papierem ściernym i jeszcze raz pomalowała. Teraz sprawdza się super :D
Bardzo dziękuję za wyczerpująca odpowiedź :)!
Fajnie, że zaczynasz taki cykl, bo urządzamy pokój synów i planujemy ścianę pomalować właśnie farbą tablicową. Dodatkowo chcemy pomalować ją wcześniej farbą magnetyczną, żeby można było też bawić się magnesami (gdzieś widziałam w sieci, że takie rozwiązanie działa). Masz patent na farbę magnetyczną? Twoją farbę tablicową można zrobić w innym kolorze?
Czekam na dalsze wpisy z cyklu. Pozdrawiam!
Witaj Anko, pokój dla rodzeństwa to dopiero wyzwanie! To jeszcze przed nami, ale już mocno Ci kibicuję :) Co do farby to oczywiście. Można zrobić tablicę w innym kolorze. Ta farba o której wspominałam ma bardzo szeroką paletę, jeśli chciałabyś użyć takiej samej. Co do farby magnetycznej to przy okazji tablicówki też o niej myślałam. Ostatnio widziałam przepis na masę magnetyczną i zastanawiałam się, czy gdyby dodać do farby tlenek żelaza (na allegro kosztuję parę złotych) to uzyskałoby się efekt farby magnetycznej. Jednak nie badałam jeszcze tego tematu pod kątem bezpieczeństwa i skuteczności, więc póki co nie mogę niczego zagwarantować. Jednak ten sposób, o którym piszesz brzmi całkiem sensownie! Możesz też zorientować się w gotowych farbach. Wydaje mi się, że istnieją takie, które spełniają obie funkcję.
Tak jak piszesz, chyba magnetyczną kupię gotową, bo bezpieczeństwo jest najważniejsze. Nie słyszałam o takich, które łączą obie funkcje, ale popytam. Dzięki za odpowiedź!
Przepis na farbę na pewno wykorzystam i z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy z tego cyklu!!
Julito, dziękuję Ci pięknie za Twój komentarz. Utwierdzasz mnie przekonaniu, że ten mini cykl to był dobry pomysł ;)
Świetny pomysł!!! przepraszam, że częściej nie komentuje, ale staram się nadrabiać w wolnych chwilach. Na instagramie jestem na bieżąco. Jutro jadę po farbę akrylową i kredę
Kooochaana, Ty mi się w ogóle nie tłumacz. Sama mam takie zaległości, że ho-ho. A u Ciebie tyle pyszności do wypróbowania czeka. Muszę poszukać u Ciebie jakichś nie-piernikowych ciasteczek świątecznych, bo za tymi tradycyjnymi nie przepadam :)
:D ahahaha ok to postaram się w przyszłym tyogdniu dodać przepis na pyszne ciasteczka z gorzkiej czekolady :) ostatnio piekłyśmy, tylko jakoś do zdjęć zabrakło.. :D
To tylko dobrze o nich świadczy :D Czekam na przepis i też wypróbujemy :D
Witam chciałam zapytać o konkretną nazwę ” tej podstawki” na kredę ;) ? To jest jakaś półeczka z Ikei?
Witam, to akurat wyrób własny. Zrobiłam ją sama z drewnianych listewek kupionych w markecie budowlanym :)
Naprawdę? Wygląda jak półka z Ikea, seria MOSSLANDA.
Witam. Chciałam zapytać jak wygląda wycieranie kredy z tablicy własnej roboty. Czy wyciera się dostatecznie dokładnie, czy szmatka musi być mocno nasączona wodą czy wrecz przeciwnie i czy ostatecznie farba się nie wyciera ?
Czy będzie różnica w jakości farby, gdy kredę i wodę dodam bezpośrednio do farby zamiast rozrabiać ją najpierw w wodzie ?
Witam, farba się nie wyciera. Kredę z powodzeniem można ścierać suchą ścierką. Chyba, że nazbiera się jej na tyle dużo, że bez względu na rodzaj farby trzeba użyć wody i już ;) Co do rozrabiania, to różnica będzie wyraźna, gdyż kreda dodana bezpośrednio do farby zbije się w grudki i będzie utrudniać malowanie. Można spróbować je rozetrzeć, ale tym sposobem ciężko uzyskać jednolitą konsystencję.
Dziękuję bardzo za odpowiedź :)
a z emulsją też tak można zrobić?
Czesc, czy taka farba mozna pomalowac plastikowy stolik (dzieciecy)? Zastanawiam sie czy bedzie pozniej mozna na nim bez problemu robic wszystkie inne brudzace rzeczy (plastelina etc.)…