Miałam na dziś plan. To był naprawdę dobry plan. A ostał się z niego tylko bocian. Możecie pobrać go na samym końcu ;)
Mój plan spalił na panewce, bo dziecię miało dużo lepszy, a na imię mu było Wielki Spontan. Zaczęło się całkiem niewinnie. Farbki akwarelowe, zwykle ukryte na samym dnie kreatywnego inwentarza, leżały sobie na widoku – Kto je tam położył?! – Ja się pytam.
Dziecię podchwyciło i nie było zmiłuj. Nieważne, że matka unika akwareli jak ognia albo raczej jak kot wody. Jeśli dziecię chce malować, należy się tylko cieszyć ;)
Spytacie, dlaczego TAKA zahartowana i odporna na artystyczny bajzel baba boi się dziecięcych akwarelek? Może i są łatwo zmywalne, może faktycznie nie brudzą tak bardzo jak farby do malowania palcami, jednakże do malowania nimi niezbędna jest woda. A ta u nas zawsze kończy na panelach, meblach, ścianie, rozchlapana na 4 wiatry hektolitrami. Wilgoć w domu to dla mnie temat nie do przeskoczenia (i dobry na osobny wpis). Całe szczęście, znalazłam na to radę ;)
Malarstwo plenerowe
Pogoda rozpieszcza nas w tym roku i żal z tego nie skorzystać. Jeśli przytłacza Was perspektywa artystycznego nieładu, spróbujcie malowania na balkonie, w ogrodzie, na działce, gdziekolwiek poza domem. Będziecie mieli okazję zobaczyć na własne oczy, ile radości sprawicie tym swoim pociechom. Może ten widok przekona Was do tego, żeby w domu zrobić czasem wyjątek? ;)
Zabawa z lotu ptaka
Takie zabawy uważam za najlepsze. Inicjowane i sterowane przez dziecko, a nie przez dorosłego. Wystarczy tylko dać się porwać i podchwycić to, co nasza pociecha nam sygnalizuje.
Rozłożyliśmy arkusze papieru na balkonie. Dziecię się na nich położyło, a ja obrysowałam markerem małego wróbelka. A może jaskółkę? ;)
Zaczęliśmy od kolorowania wróbla, ale szybko przenieśliśmy się poza jego obręb. Widok z lotu ptaka był dużo ciekawszy. Malowałam i równocześnie opisywałam widziany krajobraz: drzewa, łąki, jeziora, pola lawendy, rzeki…
O, jest i bagno. Dobrze, że nie na panelach :D
Bardzo często opowiadam podczas malowania. Snuję historię lub zwyczajnie opisuję to, co w danej chwili malujemy. Dzięki temu dziecię angażuje różne zmysły, ćwiczy pamięć i koncentracje, ucząc się przy okazji nowych słów.
Woda wylana na balkonie nie jest wcale taka straszna. Można zabarwiać ją różnymi kolorami i obserwować, jak się mieszają. Przepiękne efekty i fantastyczna zabawa, której zdjęcia nie oddadzą ;)
Sami musicie spróbować! Propozycja w sam raz na upalne dni.
6 odpowiedzi na “Bocian krok po kroku i zabawa z lotu ptaka”
Dziękuję, z chęcią pobawię się z moją Zosią :) tylko później to sprzątanie nieszczęsne ehhh…
Haha, czego się nie robi dla dziecka :D Ja następnym razem pójdę na całość i wyjdę z Dzieciem malować na trawie. Tam może brudzić do woli ;)
Fantastyczna zabawa :) Bardzo dobry pomysł :)
Też mam farbki schowane w domu;) Wstyd powiedzieć ale tak jest bo moja córka maluje całą sobą i wszystko naokoło:)))
Świetny pomysł! Moja mała bardzo, bardzo chętnie maluje akwarelami, a że mnie bałagan – nawet ten mokry – całkiem niestraszny, maluje niemal codzienne. Cieszę się, że będę jej mogła zaproponować pewną odmianę. A i wyjście na balkon jest świetnym rozwiązaniem! Dzięki, że tak chętnie dzielisz się swoimi pomysłami!
Zuch mama! Cieszę się, że do nas trafiłaś :) Dziękuję bardzo za miłe słowa, dodałaś mi nimi skrzydeł, więc lecę podejrzeć, co tam się u Was wyczynia. Czuję, że mi się spodoba!