Oceanarium w salonie to nasz najnowszy projekt plastyczny. Czasochłonny, wciągający, wymykający się spod kontroli i pełen głębinowych doświadczeń, ale o tym wszystkim za chwilę, bo zachwyt malujący się na twarzy mojego dziecka, poruszył mą filozoficzną duszę.
Gdybym miała w dwóch słowach scharakteryzować swoje dziecię, bez namysłu rzekłabym: ciekawe świata. Naturalnie zaraz po tym wpadłabym w cug pochwalny, i jak to matka, nie zważając na sygnały ostrzegawcze – wymowne pochrząkiwania i przewracanie oczyma, wygłosiła słuszny monolog o odwadze, asertywności, żywej inteligencji i tej dziecięcej iskierce nieskończonego zachwytu, której przyrzekłam strzec i pielęgnować do momentu, aż zapłonie jasnym ogniem pasji.
Jak wyglądałby świat…
…gdyby wszyscy ludzie na ziemi dorastali, nie zatracając przy tym swojego dziecięcego postrzegania świata, umiejętności cieszenia się z rzeczy błahych i podziwu dla tych całkiem nieważnych?
Gdybyśmy sami siebie nie obdzierali z magii codzienności i budzili się każdego ranka w przeświadczeniu, że świat jest piękny, a każdy spotkany przez nas człowiek zasługuje na życzliwość i ciepłe słowo, to przestalibyśmy gonić za szczęściem i zaczęli po prostu w nim żyć.
Jestem typem myśliciela-pustelnika i mogłabym tak jeszcze długo dumać nad zawiłościami Wielkiego Świata (najlepiej gdzieś na odludziu), jednak bliższy mi świat prostszy i całkiem maleńki, który budzi mnie każdego ranka tupotem bosych stópek, a jego potrzeba bliskości i ciekawość codzienności wyznacza mój kierunek i rytm dnia.
Co tam sobotnie sprzątanie, co tam dwudaniowy obiad i poniedziałkowy deadline, skoro można poświęcić cały weekend na bycie blisko, długo i szczęśliwie.
Domowe oceanarium. Magia światła, koloru i wspólnych wspomnień
Miało być akwarium w ramach sobotniego przedpołudnia, ale wyszło zupełnie inaczej. Z rozmachem, z wypiekami na twarzy, z radosnymi okrzykami i oczętami wielkimi jak spodeczki. Takie doświadczenia zapadają w pamięć i zostają z nami na bardzo długo. Kto wie, może za blisko 30 lat moje dziecię będzie wspominało rybki w salonie, tak jak ja wspominam tekturowy domek z czerwoną dachówką, malowany na podłodze wspólnie z mamą?
Domowe oceanarium to dwuetapowy projekt. My zrobiliśmy całość jednego dnia, ale warto rozważyć rozłożenie poszczególnych etapów na kilka dni.
Domowe oceanarium cz. 1. Rysowanie wielkoformatowe
Istnieje wielka przepaść między rysowaniem na kartce formatu A4 a olbrzymim arkuszu szarego papieru rozłożonym na podłodze. Dopiero na dużym formacie dziecko może uwolnić cały swój potencjał, zmierzyć się z pustą powierzchnią, która nierzadko w osobach dorosłych potrafi budzić lęk. Z czasem dziecko ma szansę rozwinąć swoją wyobraźnię przestrzenną, a wszystkie towarzyszące mu doświadczenia zaznaczą wyraźny ślad na jego osobowości.
Rysowaniu na małym formacie nie jest niczym złym. To równie ważne ćwiczenie, jednak trzymające dziecko w bardzo ograniczonych ramach. Ruchy młodego człowieka nie są jeszcze precyzyjne i „niewychodzenie” poza kartę wymaga od niego ogromnej samodyscypliny. To może zniechęcić, zwłaszcza jeśli docierają do niego ciągłe upomnienia. Na dużym formacie nie ma tego typu rozpraszaczy. Liczy się tylko artysta, jego wyobraźnia, emocje i niczym nieskrępowana chęć wyrażenia siebie.
Dziecię najchętniej wyraża siebie poprzez sztukę abstrakcyjną. Nie darzy przedstawiającego ujęcia jakimś specjalnym względem, wyjątek stanowią samochody i portrety rodzinne. Dlatego to mi przypadło narysowanie wszystkich mieszkańców naszego oceanarium, które następnie wspólnie pokolorowaliśmy kredkami świecowymi, pastelami olejnymi i farbami w sztyfcie.
Wszystkie morskie okazy ostatecznie miały zostać wycięte i przyklejone na okna i drzwi balkonowe w naszym salonie, dlatego zwierzaki musiały być słusznych rozmiarów.
Jeśli nie czujecie się zbyt pewnie w rysowaniu i potrzebujecie podpowiedzi, zachęcam do odwiedzenia zakładki rysowanie krok po kroku. Sami zobaczycie, że narysowanie ośmiornicy, żółwia, czy wieloryba, nie jest wcale takie trudne. Przypominam też, że to podpowiedzi przygotowane w pierwszej kolejności z myślą o rodzicach. Dzieciaki nie potrzebują tego typu instrukcji i doskonale poradzą sobie same.
Domowe oceanarium cz. 2. Malowanie na foli
Żeby przyjemności było jak najwięcej, a sprzątania jak najmniej, pokryliśmy wszystkie okna folią stretch. Skończyła nam się w połowie, dlatego resztę osłoniliśmy folią spożywczą. Foli nie trzeba w szczególny sposób przyklejać, przylega ona do szyby samoistnie. Wzmocniliśmy ją przezroczystą taśmą klejącą jedynie na samej górze. Folię celowo pomarszczyliśmy, a miejscami nakładaliśmy warstwowo, żeby uzyskać ciekawą teksturę i spotęgować efekt morskiej głębi. Zwierzaki przykleiliśmy klejem biurowym w sztyfcie.
Na koniec najprzyjemniejsza część – malowanie. Użyliśmy farb do malowania palca, ale plakatówki lub tempery również się sprawdzą. W pierwszej kolejności poszedł w ruch pędzel, a później same dłonie. Zabawy było przy tym co niemiara i zastanawiam się nawet, czy następnym razem nie zrezygnować z pierwszego etapu i nie namalować całej scenerii bezpośrednio na foli. Może kolejnym razem wybierzemy się na pustynię albo zamieszkamy w Puszczy Białowieskiej?
Dzięki temu, że zasłoniliśmy wszystkie okna, nagle w naszym salonie zrobiło bardzo ciemno i niebiesko, a my mogliśmy podziwiać efekty, które dodatkowo potęgowały promienie słoneczne.
Nie sposób opisać słowami tej zachwycającej magi światła, jaka wkradła się w ten weekend do naszego domu. To trzeba zobaczyć na własne oczy, do czego z całego serca Was zachęcam.
Bawcie się, twórzcie, zarażajcie swoje dzieci pasją. Skupcie się na przeżywaniu i byciu blisko, a nie na dążeniu do efektu końcowego.
Spodobał Ci się mój wpis? Daj mi o tym znać!
Z miłą chęcią odpowiem na Twój komentarz, przywitam Cię na facebookowym fanpage’u, sprawdzę co słychać u Ciebie na Instagramie i odbędę z Tobą ciekawą rozmowę za pośrednictwem maila.
Wierzę, że kreatywne dusze się przyciągają, a Twoja nie trafiła tu przez przypadek!
Ściskam!
17 odpowiedzi na “Domowe oceanarium. Kiedy ośmiornica zagląda przez okno”
Wooow, jakie piękne!!! Nie dziwię się, że Twój syn był zachwycony :-)
Cuda !!! Cuda tworzycie w tym mamaraku a my tydzień temu odwiedziliśmy tutejsze mini oceanarium dziewczyny były zachwycone, więc koniecznie musi teraz powstać nasze domowe, a mama w końcu poćwiczy rysowanie krok po kroku pozdrawiamy cieplutko.
Można powiedzieć, że to idealny zbieg okoliczności :D My również pozdrawiamy!
Woow! Ty jak coś wymyślisz, to jest mega!!! <3
Z akcją się już zapoznałam. Postaramy się z Gizmlem przyłączyć. Może nie każdego dnia, ale coś tam od siebie dodamy ;)
pozdrawiam serdecznie!
Super wiadomość! Działajcie i chwalcie się efektami. Pozdrawiam cieplutko!
Rewelacja! Wygląda jak prawdziwe oceanarium! :) Spróbujemy stworzyć naszą wersję (już nie mogę się doczekać efektów).
Koniecznie się nimi pochwalcie!
PRZEPIĘKNE!!! :) Bajkowo! Kusi mnie by się skusić :). Jak ty to robisz, że Twój synek nie pomaluje od razu całego domu. Mój 1,5roczny maluch ma wielki potencjał Twórczy i kiedy tylko ma okazje to go wykorzystuje… na białej kanapie, na ścianach, podłodze, stole :). Chwała temu kto wymyślił mokre chusteczki i ręczniki papierowe, ratuję mnie z niejednej opresji :).
Ależ rok temu u nas było dokładnie to samo! Każdorazowe malowanie palcami kończyło się malowaniem stopami i to bynajmniej nie na kartce tylko na podłodze w calusieńkim domu :D Teraz dziecię ma 2,5 roku, rok artystycznych zabaw za sobą i +25 punktów do koncentracji. Ale z tym niebrudzeniem to też bym nie przesadzała. Jak nigdy dotąd nie rysował na meblach, tak teraz ma na tym punkcie totalną fazę. Widać każdy wiek ma swoje prawa ;P
Fantastyczny pomysł!!! To musi cudnie wyglądać, gdy padają na wasz ocean promienie słońca! Wykorzystam Wasz pomysł na 100%. My w zeszłym roku w zimie zrobiliśmy na oknie balkonowym kolorową abstrakcję z prasowanej bibuły. I zawsze, gdy spoglądałam przez nie na świat to się uśmiechałam, a Oluś był mega dumny z siebie! Pozdrawiamy :-)
Agnieszko, dokładnie tak jak mówisz. Słońce pięknie potęguje efekt. Za to Waszą abstrakcję z bibuły ja sobie zapamiętam, bo brzmi na prawdę kusząco. Już mam na nią kilka pomysłów. Dziękuję!
Cudne. Ja sama chętnie zamieniłabym się w małą dziewczynkę i stworzyła podwodną baśniową krainę. Tylko u nas okno balkonowe takie malutkie, więc mało pola do popisu. jakiś taki mikroświat morski. Buziaki za wspaniały pomysł.
Mikroświat! A może owady? To ja dziękuję za kolejną inspirację :*
Jestem jak najbardziej za. Kolorowe listki opadły już z drzew i świat za oknem jakiś taki smutny, szarobury. Takie barwne motylaski, ważki i biedroneczki to byłoby coś.
Przepięknie! Rewelacyjnie! Bajecznie! Magicznie! W takie okna mogłabym gapić się bez końca!
Aaaaaaaaaaaaaa!
Prawie zawsze jak zaglądam do Ciebie to krzyczę!
Z zachwytu! Z zazdrości!
Ja też tak chcę!
Aaaaaaaaaaaaa!
;-)
Hej. Mam pytanie czy farba wysycha na tej folii później? :)