Kategorie
w Pracowni

Dlaczego plakat? O czterech jeźdźcach i inteligencji

To był maj albo listopad. Prawdopodobnie gdzieś pomiędzy 1999 a 2003 rokiem, kiedy to ekspercki głos po obu stronach kineskopu próbował przekonać kilkunastoletnią mnie, że wsypywanie proszku do prania już nigdy nie będzie takie samo, bo te ultra innowacyjne kolorowe ziarenka rozsiane w bielutkim kopczyku lepszych czasów są jak czterej jeźdźcy nowego milenium, a w moim stalowym bębnie już zawsze pływać będzie sztuczna inteligencja.

To niesamowite, ale ten głos miał rację. Po przekroczeniu lat 90-tych już wszystko, od drukarek atramentowych po sylikonowe ramiączka, musiało być super ultra inteligentne. I to było tylko kwestią czasu, że ja i mój plakat także.

Jak to się stało, że robię plakaty?

Nie mam pewności. Być może ma to związek z tym, że pod koniec drugiego roku studiów na wydziale grafiki w Wyższej Szkole Sztuki Użytkowej w Szczecinie mój profesor w pracowni projektowania plakatu i ilustracji, który w świadomości reszty bardziej zaangażowanego artystycznie świata funkcjonował jako znany plakacista Leszek Żebrowski, ubawił się przeokrutnie, że taki ślizgacz jak ja, którego ledwie kojarzy ze swoich zajęć, był wstanie zrobić na zaliczenie takie nawet bardzo inteligentne plakaty.

To był pierwszy raz, kiedy między mną i plakatem zaiskrzyło, a po kilku semestrach to już nikt z roku nie chciał ze mną o plakacie nawet rozmawiać, bo jak mawia pokolenie moich rodziców, nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu, a przecież nikt nie lubi nadgorliwych radykałów.

Na piątym roku wybór pracowni dyplomowej właściwie nie pozostawił mi większego wyboru. 7 miesięcy później, dzięki pomocy Witka Gawłowicza i przy wrażeniu prof. Grzegorza Marszałka, powiesiłam na ścianie 12 kobiet w formacie 70×100 cm, które były tak naprawdę jedną i tą samą kobietą w kształcie litery Y.

Do dziś zostało z mojej obrony dyplomu i zdobywania tytułu magistra sztuki kilka miłych wspomnień i to jedno zdanie, które dopiero po czasie potrafiłam nazwać i poukładać sobie w głowie: – To niesamowite, że taka delikatna kobieta, potrafiła stworzyć takie mocne plakaty.

A był to tylko niewinny wstęp do tego, czego miałam się jeszcze dowiedzieć o kobietach i plakacie.

I jak tak sobie teraz analizuję to wszystko po latach, to dochodzę do wniosku, że kiedy zaczynałam z plakatem chciałam być inteligentna jak ten proszek do prania i żeby ekspercki głos głaskał mnie za to po głowie. Ale potem zaczęłam wyrastać z głaskania i odkryłam, że eksperci w niektórych sytuacjach bywają żenujący, a plakatowi dobrze zrobi nowe pokolenie plakacistek i plakacistów wychowanych na nieco innych standardach.

Autor: Mamarak

Cześć! Jestem Martyna i bardzo bym chciała, żeby rodzice małych dzieci wiedzieli to samo, co ja. Każde dziecko jest artystą, a rozwijanie poprzez sztukę to dobry początek, żeby stać się człowiekiem sprawczym i samodzielnym.

W odpowiedzi na “Dlaczego plakat? O czterech jeźdźcach i inteligencji”

Twój plakat mnie rozochocił i chcę więcej i więcej! Pobudza mnie do myślenia, a myśli pocierają się o siebie i zaczynają iskrzyć, rozjaśniać, tworzą się połączenia do nowych myśli…. To nie jest proste, to nie jest oczywiste, trzeba sięgać głębiej. Lubię!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *