Ja się chyba do tego całego blogowania nie nadaję. Taka natrętna myśl chlasta mnie w potylicę coraz częściej. Licho nie śpi, kikimora patrzy i kto wie, czy te słowiańskie zakładki, które dla Was narysowałam, nie są aby moim ostatnim projektem, który udostępniam na tym blogu. Bo to niebezpieczna robota jest, a do tego mało płatna.
Jak tak dalej pójdzie, trzeba będzie posprzątać zabawki i pójść na jakąś terapię albo wynająć specjalistę. Ma ktoś może namiary na wiedźmina?
Taki łowca potworów byłby dla mnie na wagę złota. Rozprawiłby się z tymi demonami, które biesiadują na moim suficie po zmroku. Na ten przykład wczoraj nie mogłam zasnąć, bo myślałam o tych wszystkich kikimorach, jakimi uraczyliście mnie na fejsbuku. Kochani, Wy to robicie lepiej ode mnie! A najgorsze, że z tych wszystkich wymyślonych przez Was tekstów musiałam wybrać tylko jeden!
Ściągawka dla wyrwanych z kontekstu:
Ja to się powinnam zaszyć w jakiejś pieczarze albo pójść za radą strzygi, która regularnie robi mi bajzel w garderobie i skupić się na rysowaniu. Wymyślanie tekstów powinnam zostawić Wam. A już od wybierania tych najlepszych to totalnie wara, bo to mnie kosztuje zbyt wiele nerwów. Przez chwilę zastanawiałam się nawet, czy nie zrobić zakładki z Kikimorą w kilku wersjach, tyle cudownych propozycji od Was spłynęło, ale się opamiętałam. Borowy byłby niepocieszony takim marnotrawstwem celulozy.
Słowiańskie zakładki do druku
Kochani zostawmy na chwile demony przyczajone w mojej głowie. Ja bardzo lubię gadać od czapy, ale dziś się nad Wami zlituje, bo słowiańskie bestie zasługują na pełną atencję.
W ramach promocji czytelnictwa i szerzenia wiedzy o naszych słowiańskich korzeniach przygotowałam dla Was 3 słowiańskie zakładki do druku.
3 słowiańskie bestie, które niegdyś zamieszkiwały ziemie, po której przyszło nam dzisiaj stąpać. Ja to mam nawet takie małe marzenie, że one nadal się gdzieś czają, a ta lepianka w Borach Tucholskich, do której w myślach sobie wzdycham, będzie z Borowym po sąsiedzku.
A Wy, którą ze słowiańskich bestii chcielibyście lepiej poznać?
Licho, Borowy i Kikimora
Pieczara nr 1
Licho, co to podobno nigdy nie śpi. Mój Bestiariusz słowiański twierdzi, że to złośliwa bestia z ADHD, której trudno powstrzymać się od psoty. Będzie tak latać po lasach polach i gościńcach w poszukiwaniu nieszczęśników, którym można uprzykrzyć życie, chyba że ktoś je w końcu zagoni do roboty. Na ten przykład do pilnowania książek. Takie licho da się lubić.
Pieczara nr 2
Borowy, zwany także Leszym, to prastary duch opiekuńczy. Strażnik puszczy. Pasterz zwierzyny leśnej. Bardzo przywiązany do swojej kniej, broniąc jej nie szczędzi korzeni. Ale bywa też Borowy uczynny i całkiem niegroźny dla zagubionych wędrowców o szlachetnym sercu. Podobno naprowadzając ich na właściwą drogę, lubi powspominać stare dobre czasy.
Pieczara nr 3
Kikimora nudy zmora. Przędzie baje, kiedy pora. Choć bywa złośliwa, między stronami do psot nierychliwa. Czy-ta-zmora?
Pije książki duszkiem.
Tak przynajmniej twierdzi Gosia i Łukasz fejsbuka na spółkę z Heleną Trojańską, Dżinem z tomika i Zbiorem bzdur. Kochani, machamy im wszystkim, bo co tu gadać, znają się na rzeczy.
Natomiast w samo sedno trafiła Aga, której tekst spotkał się także z Waszym entuzjazmem i ostatecznie trafił na zakładkę:
Kikimora z liter przędzie, co to będzie, co to będzie ?
Czytanie łagodzi obyczaje, a złośliwa kikimora odmieniła się w całkiem sympatycznego demona. Zdradzę Wam jeszcze w sekrecie, że to moja ulubienicy i doprawdy nie wiem, dlaczego jedni widzą ją jako paskudnego pajęczaka, a jeszcze inni jako bezkształtną kupkę flegmy, wydającej na świat potomstwo równie wątpliwej urody.
U mnie nic z tych rzeczy. Każda kikimora znajdzie swego amatora.
Skoro już tak sobie skaczemy po słowiańskich rubieżach, nie mogę przemilczeć innego projektu, który jak żaden inny zachęca do odkrywania tajemnic naszej Słowiańszczyzny. To z nią rozkwitła moja miłość do słowiańskich bestii i pradawnych legend. Pamiętacie moją Baśniową Mapę Polski?
Na blogu już dawno niewspominana, pod względem treści wnosi więcej niż dziesięć takich wpisów.
Dlaczego warto ją sobie powiesić na ścianie, pisała swego czasu Julia Orzech przy okazji recenzji książki Baśnie i legendy polskie. Zachęcam do zapoznania zarówno z blogiem Julii jak i ze wspomnianą książką ⇒ TUTAJ.
Jeśli chcielibyście przybliżyć tematykę polskich legend swoim dzieciom i równocześnie zachęcić je do dalszych poszukiwań, Baśniową Mapę Polski znajdziecie ⇒ TUTAJ.
Słowiańskie zakładki do pobrania:
No to, którą pieczarę wybieracie? ;)
7 odpowiedzi na “Licho nie śpi, bo czyta. Słowiańskie zakładki do druku”
Najlepszy! Oklaski dla autora :)
Ja to się chyba nie umiem zdecydować. Ech i znowu trzeba będzie wszystko drukować :P
Dzień dobry, wpis jest dzisiaj na portalu PatiCafe.pl :) Pozdrawiam – Patrycja
No pewnie że pobieram – jak wykorzystam na blogu na pewno Ci napiszę :)
Zakładki bardzo mi sie podobają – są fantastyczne !
Będą dobrze wyglądać w mojej kolekcji.
O rany, jakie wspaniałe! To chyba najfajniejsze zakładki, jakie widziałam w blogosferze – mega wykonanie i super pomysł :)
Dziękuję za te fantastyczne zakładki, stały się nagrodą w podsumowaniu projektu czytelniczego w mojej szkole :)
O! Dobry pomysł na ich wykorzystanie. Bardzo się cieszę :)