Najlepsza zabawa pod słońcem, bo w naszej szerokości geograficznej żal siedzieć w domu, kiedy za oknem słonko praży. Wsuwasz nogi w sandały, bierzesz dzieciaki pod pachy i już możesz wychodzić z domu. Bez miliona warstw i wielkich negocjacji nad parą rękawic. Bez obawy, że po zapięciu ostatniego guzika padnie rozbrajające: „Mamusiu, siku”.
Nastały prostsze czasy, Kochani! Bo zabawy pod słońcem praktycznie dzieją się same. Czy to na balkonie, czy w ogrodzie u dziadków, lubię wykorzystać okazję, dać dziecku do łapki pędzel i farby, a samej walnąć się na trawę albo usiąść pod wiatr z kubkiem kawy. Fakt, że młodsze dziecię odpływa na powietrzu w 2 minuty, nastraja mnie do tego jeszcze bardziej.
Jest jeszcze jedna wisienka na tym wielowarstwowym torcie przyjemności.
Jeśli stresują Was zabawy z farbą, czy wręcz unikacie ich z obawy przed totalną demolką waszej strefy komfortu, wyjdzie z dzieciakami na dwór. Weźcie ze sobą artystyczny inwentarz, pędzle, wielkie formaty i inne gadżety. Jeśli nigdy wcześniej tego nie próbowaliście, zobaczycie na własne oczy do czego zdolne są dzieci, kiedy nie muszą się martwić stanem podłogi i mogą tworzyć całym swoim jestestwem.
A jeżeli doskonale znacie ten stan i jesteście żądni nowych doświadczeń, nie zapomnijcie zabrać ze sobą spryskiwacza ;)
Najlepsza zabawa pod słońcem. Malowanie farbą i wodą
Potrzebny Wam będą dwa sznurki rozwieszone między dwoma drzewami lub jakkolwiek inaczej. Możecie też wykorzystać balustradę na balkonie albo zaadaptować suszarkę do prania.
Powieście na sznurkach duży arkusz papieru (np. brystol formatu B1). Przymocujcie go i z górnej, i z dolnej krawędzi. To, że faluje on sobie swobodnie w rytm podmuchów powietrza równocześnie utrudnia i uatrakcyjnia zabawę, ale jeśli dostępna infrastruktura Wam na to nie pozwala, przyklejcie go płasko do jakiejkolwiek pionowej powierzchni.
Spryskiwacz napełnijcie wodą, a farby rozlejcie na palecie.
Przy zabawach na dużym formacie zwykle ograniczamy się do 3 podstawowych kolorów, z których dziecię uzyskuje pozostałe barwy. Tym razem wykorzystaliśmy farby do malowania palcami. W charakterze paletki wystąpił plastikowy talerzyk.
Spryskiwacz napełniony wodą to takie magiczne urządzenie, które potrafi zająć mojego trzylatka nawet bez wyciągania farb. Zraszanie wszelkiej roślinności, podlewanie robaczków, budzenie ślimaczków, nawilżanie powietrza – to wszystko miało miejsce i tym razem i działo się równolegle z malowaniem na kartce.
Dziecię nie żałowało ani energii, ani wody, a ja mogłabym leżeć do góry brzuchem i bujać w obłokach, gdyby nie to, że spryskiwacz wymagał ponownego napełnienia dobre 7 razy.
Dziecię było tak bardzo zafascynowane tym, jak woda dozowana pod ciśnieniem wpływa na farbę, że ta wielokrotnie spływała niemal w całości z arkusza papieru, po czym była ponownie na niego nakładane.
Po wielokrotnym przeprowadzeniu tego eksperymentu, zgromadzeniu danych i wyciągnięciu wniosków, przyszła pora na to, co dziecię dobrze zna i uwielbia. Większość naszych prac wielkoformatowych tak właśnie się kończy. Najlepsza zabawa pod słońcem!
Jeśli pierwsze malowanie palcami macie jeszcze przed sobą, gorąco Was zachęcam, aby spróbować takiej „najlepszej zabawy pod słońcem” w wersji na kocyku. Zamiast wieszać duży arkusz, połóżcie go na trawie. Rozłożony tekturowy karton będzie jeszcze lepszy, bo stanowi całkiem niezłą izolację, dzięki czemu małemu artyście będzie na nim ciepło i przyjemnie. W takich warunkach można bez widma sprzątania, czyli bezboleśnie dla rodzica wprowadzić maluch do fascynującego świata sztuki.
Bardzo Was do niego zapraszam!
Jeśli Wasza przygoda dopiero się zaczyna, te teksty również mogą Wam się przydać:
6 odpowiedzi na “Najlepsza zabawa pod słońcem. Weź ze sobą farby i spryskiwacz!”
Dzieci są albo czyste, albo szczęśliwe :-)
Uśmiech na jednym zdjęciu wyraża wszystko :-) ♡
Wypróbowałam dzisiaj! To był nasz pierwszy większy projekt plastyczny. Synek ma niecałe 2 lata. Owinęłam bristol wokół pnia dużego drzewa w naszym parku. Było rewelacyjnie, no i spryskiwacz rules :-) Dzięki za pomysł!
Ale fajny pomysł z tym owiniętym pniem! Do zapamiętania :D Cieszę się bardzo, że mogłam maczać palce w Waszym pierwszym większym projekcie. Życzę Wam wielu kolejnych <3
Zachęciłaś mnie tym wpisem, kupiłam już brystol i jutro wychodzimy na podwórko malować! Przyznam, że malowanie w domu bardzo mnie ostatnio zniechęcło gdyż mam go ogarnięcia dwójkę dzieci. Starszy lubi żeby mu towrzyszyć i ja też lubię jednak młodszy synek krócej interesuje się malowaniem, uwielbia to robić ale po pewnym czasie wychodzi z krzesełka, włazi na stół i brudzi wszystko dookoła. Gdy idę zrobić z nim porządek to starszy już też nie jest zainteresowany hehe ;-)
A w ogóle to jesteś moją wielką mega inspiracją. Ja od dziecka malowałam rysowałam, kleiłam, składałam i chcę by moje dzieci też to lubiły ;-)
A co to za farby w takich dużych butelkach?