Na starogardzkim rynku w kamienicy z numerem 21 pewnej nocy urodził się chłopiec. Położna, która przyjęła go na świat i ciasno omotała wełnianym kocykiem, kładąc go w matczyne objęcia, powiedziała z uśmiechem. — Nie jedna panna przez ciebie zapłacze, taki jesteś śliczny.
Błękitnooki chłopiec o anielskich blond lokach dorastał otoczony względami wielu kobiet. Codziennie rano przychodziły one po chleb i bułeczki do piekarni przy Rynku nr 21 i rozpływały się w zachwytach nad jego osóbką.
Piekarzowa, która kochała swojego synka nade wszystko, nie wymagała od niego zbyt wiele i dokładała starannie drugie tyle słów pochwalnych, a chłopiec piękniał od nich jeszcze bardziej, aż wyrósł na prześlicznego młodzieńca, za którym oglądały się wszystkie okoliczne panny i nie panny.
Kiedy piękny piekarz przejął po mamie rodzinną piekarnię, był młody, ale już na tyle doświadczony w przeróżnych romansach, że zwykł żartować na widok rozszczebiotanych klientek. — Pragnę podziwiać i częstować bułeczkami wszystkie panny i mężatki, ale najbardziej na świecie cenię sobie względy wdów.
![](https://pazeraprojektuje.pl/wp-content/uploads/2020/11/DSC_1116-683x1024.jpg)
Po tych regularnych wyznaniach wszystkie okoliczne panny ukradkiem ocierały łzy, bo mimo iż piękny piekarz chętny był do romansowania, to jednak nudził się nimi bardzo szybko i nie myślał o żeniaczce. Mężatki jak to mężatki — starały się żyć chwilą. Wdowy natomiast miały największy orzech do zgryzienia i prześcigały się w pomysłach na okazywanie względów, ażeby przekonać do siebie pięknego piekarza na dłużej, a najlepiej to do końca życia.
Jak na człowieka o iście anielskiej powierzchowności, młody piekarz dość przyziemnie kalkulował wdowie względy. I kto wie, jak dalej potoczyłaby się ta historia, i która z dobrze sytuowanych wdów miałaby większe szanse na powtórne zamążpójście i późniejsze mało szczęśliwe małżeństwo, gdyby nie rok 1652.
To właśnie wtedy rozszalała się na Pomorzu potworna zaraza, której wystarczyły niecałe 2 lata, żeby zrujnować wszystkim zdrowie i majątki.
A kiedy mieszkańcy starogardzkiego rynku nie mieli już w domach żadnego jedzenia, okoliczne panny, mężatki i wdowy postanowiły pójść po pomoc do pięknego piekarza, który opływając w damskie względy, nigdy nie narzekał na niedobór mąki.
Intuicja ostrzegła go w ostatniej chwili. Kiedy zorientował się, że wszystkie panny, mężatki i wdowy planują go odwiedzić, nie mając przy sobie ani grosza, zabarykadował się w piwnicy wraz ze swoimi zapasami.
Panny płakały, mężatki posłały po mężów, a wdowy obmyśliły zemstę.
Wszyscy razem zasypali wejście do piwnicy i pogrzebali pod piekarnią pięknego piekarza, który tak nagle stracił wszelkie względy i już nikt więcej nie miał okazji go podziwiać.
![](https://pazeraprojektuje.pl/wp-content/uploads/2020/11/DSC_1123-683x1024.jpg)
„Legendy miejskie” to projekt, który początkowo miał jedynie ilustrować mało znane starogardzkie legendy, a zainteresowanych odsyłać do istniejących źródeł. Problem w tym, że źródła są liczne i trudno dostępne, a w dodatku opowiadają nasze legendy w dość skrótowy sposób. Mnie natomiast marzyły się takie z prawdziwego zdarzenia. Z emocjami, charakternymi postaciami i uniwersalnym przesłaniem. Do których każdy miałby łatwy dostęp. Dlatego powołując się na niezbywalne prawo wszystkich opowiadaczy świata, napisałam je na nowo i w każdej dodałam coś od siebie.
![This image has an empty alt attribute; its file name is stopka.jpg](https://pazeraprojektuje.pl/wp-content/uploads/2020/11/stopka.jpg)