Witajcie, Kochani! Pierwsze podstawowe pytanie: czy Wasze dzieci lubią rysować?
– Lubią? Nie lubią? Ciężko stwierdzić, bo dopiero co „odrosły” od podłogi?
Jakiejkolwiek odpowiedzi byście nie udzielili rysowanie węglem to technika, której zdecydowanie powinniście spróbować. Nawet, jeśli nie zdążyliście się jeszcze zastanowić, czy na początek lepsze będą kredki czy pisaki. Poważnie. Sama się zastanawiam i biję w pierś, dlaczego nie wpadłam na to, aby sięgnąć po węgiel, kiedy syn był jeszcze w wieku niemowlęcym.
Dlaczego każde dziecko pokocha rysowanie węglem?
Po pierwsze dlatego, że wszystkie dzieci kochają czarną barwę. Czerń w zestawieniu z białą kartką pozwala uzyskać największy kontrast barw, czyli najbardziej wyraźne efekty wizualne, co jest szalenie atrakcyjne zwłaszcza dla początkujących rysowników.
Po drugie, użycie węgla nie wymaga dużej siły nacisku i można nim tworzyć na wiele sposobów – dostosowanych do wieku dziecka oraz stopnia jego artystycznego wtajemniczenia. Węglem można rysować, można go rozcierać dłonią, rozkruszyć, zmiażdżyć, posmakować, przecierać szmatką, gąbką, gumką chlebową. A nawet! Plasteliną (o czym już za chwilę).
Po trzecie, węglem można się fantastycznie pobrudzić. I zanim jakakolwiek gospodyni podniesie lament, że jej niedługo kamieni nad rzeką zabraknie, niech przycupnie na zydelku i posłucha uważnie. Pralka bez problemu sobie z węglem poradzi, a pozwolenie na brudzenie to jeden z tych najbardziej wartościowych prezentów, jakie możemy podarować naszemu dziecku.
Brudzenie to dla dziecka namacalny kontakt z otaczającym go światem. To możliwość prawidłowego rozwoju, okazja do własnych obserwacji i pogłębiania integracji sensorycznej oraz zachęta do rysowania i obietnica radości, jakie daje beztroskie tworzenie.
Jeśli Twoje dziecko nie lubi rysować, pozwól mu pobrudzić się węglem, a najlepiej dołącz do niego i pobrudźcie się razem, chichocząc przy tym jak szaleni. Spróbuj, a przekonasz się, że Twoje dziecko to urodzony artysta, a Ty wrócisz do mnie w podskokach po więcej.
Rysowanie węglem i plasteliną
Ciekawi, o co chodzi z tą plasteliną? Rysowanie węglem to taka wyjątkowa technika, w której tworzymy nie tylko przez dodawania, a także (a może przede wszystkim) przez odejmowanie. Profesjonaliści do „ściągania” nadmiaru węgla używają gumki chlebowej (to ten szary „glut”, który można zobaczyć na poniższych zdjęciach), my wpadliśmy na pomysł, aby wykorzystać do tego plastelinę. Okazało się, że w małych łapkach leży pewniej, a i sam węgiel „zbiera” dużo lepiej.
A może zabawa w rysowanie pozytywu i negatywu? Krajobraz burzowego nieba albo przestrzeni kosmicznej? Koniecznie wypróbujcie te tematy ze starszymi dziećmi.
Niestety, plastelina po kontakcie z węglem nie nadaje się już do ponownego użycia, za to macie odpowiedź, jak wykorzystać tą brudną – wymieszaną, która powstaje samoistnie przy okazji każdego lepienia z maluchem, a do tej pory nadawała się tylko do wyrzucenia.
Natomiast jeżeli chcielibyście utrwalić prace rysowane węglem, wystarczy spryskać całą powierzchnię lakierem do włosów z odległości ok. 30 cm, możecie także zaopatrzyć się w specjalnie do tego przeznaczoną fiksatywę (najlepiej w sprayu).
Spodobał Ci się mój wpis? Daj mi o tym znać!
Z miłą chęcią odpowiem na Twój komentarz, przywitam Cię na facebookowym fanpage’u, sprawdzę co słychać u Ciebie na Instagramie i odbędę z Tobą ciekawą rozmowę za pośrednictwem maila.
Wierzę, że kreatywne dusze się przyciągają, a Twoja nie trafiła tu przez przypadek!
Ściskam!
16 odpowiedzi na “Rysowanie węglem i plasteliną. W jakim celu wynaleziono pralkę?”
Genialne, biegnę kupić węgiel w takim razie! <3
P.S. Jestem w siódmym niebie, bo moje dzieci w końcu pokochały rysowanie, w dodatku mają już ulubione rodzaje kredek! (Bo oczywiście po lekturze Twojego bloga kupiłam ich mnóstwo – na razie królują w każdym razie pastele olejne i żelowe.)
Super, Aniu! U nas też miłość do pasteli olejnych kwitnie. Jeśli Twoje dzieci je uwielbiają, to węgiel też na pewno im się spodoba :D
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaale czarno!
Wyznajesz zasadę, że dziecko albo czyste, albo szczęśliwe? ;-)
Kilka dni temu kupiłam pudełko z węglem do rysowania. Córka oglądała z zaciekawieniem, ale brudzenie … przed nami (trochę nie mam odwagi ;-p
Zdecydowanie! To moja złota zasada ;) Mało tego, kiedy sama się wybrudzę, to też jestem najszczęśliwszym dzieckiem na świecie :D
Ale bomba!!! Kolejny raz podsyłasz idealną inspirację i kopniaka energii, by rzucić to wszystko i porysować z dzieciakami!
Super pomysł i wykorzystamy go już niedługo!
pozdrawiam – dorka
Dorka, tym kopniakiem energii to rozczuliłaś mnie na wskroś. Bardzo się staram i cieszę się, że działa :D Pozdrawiam cieplutko.
aż się boję spróbować….
Karla, nie bój się. Do odważnych świat należy :)
Nasza pralka i wanna jeszcze się nie zapoznały z czarnym węglem wiec trzeba to zmienić !!! My dzisiaj „wypiekałysmy” kredki, a jutro moze sie uda sie nam zrobic czary mary ze świeczka i farba
Ha! I to jest duch przygody! Koniecznie pochwalcie się efektami Waszych zabaw :) Pozdrawiam serdecznie
Przyznam się że dotąd nie miałam styczności z węglem, bo sądziłam, że przy moich zdolnościach byłaby to swego rodzaju profanacja, a przez to nie pomyślałam o tym, żeby dać go dzieciom. Obalasz (po raz kolejny) mit, że tworzenie jest tylko dla wybranych. Już widzę węgiel w rękach moich dzieci – to będzie szaleństwo.
Matko kochana cudny pomysł! Moja panna jest na etapie stukania każdym narzędziem pisarskim o kartkę, myślę, że i węgiel polubi ;) W poniedziałek lecę do papierniczego :D
Super! Panienka będzie zachwycona :D
Zabawa z węglem to jest to!
Wow! Super pomysł:) idealny na długie wieczory. I miło bedzie jak mi sie dziecko czymś innym niż jedzeniem wybrudzi:) bardziej sie o otoczenie boje w sumie ale węgiel jeszcze sie uchował w moich zasobach wiec nie ma wymówek!:)
Rewelacyjny artykuł :) Moje dzieci bardzo lubią rysować i z pewnością przetestuję ten myk z plasteliną.