Sowa przewinęła się już parę razy w komentarzach na facebookowym profilu. Wcale nie zdziwiłoby mnie, gdyby pytanie – jak narysować sowę? – regularnie spędzało Wam sen z powiek.
Sowa od lat utrzymuje się w czołówce najbardziej popularnych motywów dziecięcego wzornictwa. To wszędobylskie ptactwo, dorosłym, może wydawać się już passe, jednak dziecko, które zdążyło pokochać swojego pierzastego ulubieńca, nie zrezygnuje z niego tak szybko, jak życzyliby sobie tego projektanci bądź środowiska wyznaczające trendy.
Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego sowa jest taka popularna?
Cóż, od czego macie mnie :D Wcale nie przesadzę, jeśli przyrównam fenomen sowiej fizjonomii do zdjęć rumianych bobasków. Wielkie oczy, mały dzióbek i ten sam mimiczny wachlarz emocji, który porywa tłumy.
Czyż te utalentowane mordki nie zasługują na to, aby zagrać w filmie?
Tak po prawdzie, to zagrały główną rolę w kinowej superprodukcji już dawno, bo w 2010 roku. Postanowiłam jednak odgrzać tego sowiego kotleta, bo mówimy tu o animacji, która wyjątkowo na to zasługuje.
Część z Was na pewno oglądała już Legendy sowiego królestwa: Strażnicy Ga’Hoole, jednak główni zainteresowani mogli tę premierę przegapić. Rodzice współczesnych 7-8-latków, 5 lat temu, byli w sytuacji analogicznej do mojej obecnej. Czyli ostatni wypad do kina jawił im się jako mgliste wspomnienie z poprzedniego wcielenia. Nawet jeśli zwiastun Strażników Ga’Hoole, został przypadkiem zauważony w przerwie między kaszką a kupką, to na pewno zdążyliście już o nim zapomnieć.
Miałam przyjemność oglądać tę produkcję jeszcze w poprzednim – bezdzietnym życiu. O ile bezdzietną można nazwać kobietę, dla której animacja, obejrzana na dużym ekranie, jest gwarancją udanej randki. Ta była wręcz wyjątkowa. Animacja tym bardziej.
Hiperrealizm w klimacie fantasy
Legendy sowiego królestwa: Strażnicy Ga’Hoole to wizualny majstersztyk. Graficzny rozmach nie daje odpocząć zmysłom. W tym wypadku to plus! Wyśrubowany detal, magiczna gra świateł, harmonijne nasycenie barw, mięsiste faktury. Praca grafików na najwyższym poziome sprawiła, że chłonęłam ten obraz jak gąbka, film dobiegł końca, a ja ciągle nie miałam dość.
Wizualne doznania w pełni zrekompensowały dużo mniej zaskakującą fabułę. Legendy… to bardzo klasyczna opowieść o walce dobra ze złem, co z punktu widzenia rodzica staje się nagle atutem ;)
Tytułowi strażnicy urastają do miana legendy również w oczach głównego bohatera. Młoda sowa, o imieniu Soren, wsłuchuje się w opowieści na ich temat z niegasnącym zaangażowaniem. Pewnego feralnego dnia, wypada wraz z bratem z gniazda, a dalszy splot zdarzeń przybliża rodzeństwo nie tylko do odnalezienia Strażników Ga’Hoole, ale również do stworzenia własnej legendy.
Z resztą sami zobaczcie
Animacja jest dedykowana dzieciom od 7 roku życia. Przeczytałam kilka opinii rodziców, którzy uznali, że film powinien być przeznaczony dla trochę starszych widzów. Sama jej nie podzielam, ale wiele zależy od indywidualnej dojrzałości i wrażliwości dziecka.
Film polecam wszystkim koneserom sowiego gatunku oraz miłośnikom klasycznych baśni, w których zła nie zamiata się pod dywan, a dobro ma nad kim zwyciężać. Tym bardziej, że takie odgrzewane hity mogą wzbogacić naszą domową filmotekę i to wcale niedużym kosztem. Sprawdźcie TU, może to dobra propozycja na rodzinny seans z kocykiem i kakao? :)
Jak narysować sowę?
Jeżeli zdążyliście już zapomnieć, że weszliście tu, żeby nauczyć się rysować sowę to najwyższy czas, aby Wam o tym przypomnieć. Wiecie już, jak narysować ptaka w statycznej pozie – wystarczy spojrzeć na wróbla. Sowa to już wyższy stopień wtajemniczenia ;)
Bawcie się dobrze.
4 odpowiedzi na “Sowa. Rysowanie krok po kroku i legenda, którą warto zobaczyć”
NArysowałam :D aaaaa ja.. JA LAIK TOTALNY co to zawsze mówi Dzieciowi jak prosi o obrazek – idź do Babci, Dziadzi, wujka heh :D dzieekuje :D i wiecej prosze :)
Ja to muszę zobaczyć! Wrzucać na fejsa albo wysłać na skrzynkę :D Mała rzecz a ile radości! Takie komentarze tylko mnie nakręcają. Na pewno będzie więcej i więcej! :)
omatko! Ja, ornitolog-amator, pasjonat wszelkiej maści ptactwa, nie słyszałam nigdy o Legendzie sowiego królestwa: Strażnicy Ga’Hoole. Nadrabiam temat, biorę kocyk i kakao i mnie nie ma ;)
Dziękuje!
Koniecznie! Dla ornitologa-amatora to pozycja obowiązkowa, oczywiście pod kocem i z kakao ;) Pozdrawiam!