Poznaliście już mój sposób na idealną ciastolinę bez gotowania (dla przypomnienia – przepis znajdziecie TUTAJ). Ta nie dość, że zawsze się udaje, to jeszcze nie brudzi, nie klei się do dłoni i najważniejsze, nie traci swoich właściwości. Kto na drugi dzień po przyrządzeniu ciastoliny musiał zeskrobywać ją z palców zaskoczonej i momentalnie rozhisteryzowanej dziatwy, samemu mieląc w myślach przekleństwa, ten wie o czym mówię.
Sposób na nieudaną ciastolinę
Tak właśnie wygląda ciastolina domowej produkcji po 24 godzinach, której nie poddano wystarczającej obróbce termicznej. W poprzednim wpisie opisywałam, jak można ją odratować i utrwalić przy użyciu kuchenki mikrofalowej. Zupełnie nie spodziewałam się, że w ciągu jednego dnia zostanę zasypana pytaniami, co zrobić jeśli nie mamy w domu mikrofalówki?
Początkowo pomyślałam o piekarniku i tak też radziłam Wam w komentarzach na Facebooku, ale po namyśle znalazłam dużo lepsze rozwiązanie. Przypomniałam sobie stary studencki sposób, którym odgrzewałam wałówkę maminej roboty ;)
Jednak zanim z niego skorzystamy musimy podsypać naszą klejącą ciastolinę mąką i ponownie wyrobić do momentu, aż przestanie przywierać do dłoni. Prawdopodobnie nie uda nam się tym sposobem przywrócić jej pierwotnej konsystencji. Ciastolina nadal będzie się lepić, ale wystarczy, że nie będzie tak strasznie przywierać jak na powyższym zdjęciu. Możemy dodatkowo podsypać ciastolinę pudrem dla dzieci, talkiem lub mąką ziemniaczaną.
Tak wyrobioną ciastolinę zawiązujemy w woreczku śniadaniowym i wrzucamy do gotującej się wody. Gotujemy w ten sposób naszą ciastolinową kluskę ok. 2-2,5 minuty (sprawdzony czas gotowania dla tej wielkości). Naturalnie możemy równocześnie wrzucić do jednej wody wszystkie kolory jakie mamy do utrwalenia. W ten sposób utrwalimy także barwniki spożywcze, które pod wpływem temperatury przestają brudzić.
Ja korzystając z okazji wyrobiłam kolejną partię – naturalnie barwionej i kosmicznej – ciastolinę. Do podejrzenia na samym końcu.
To niezawodny sposób na uratowanie jednodniowej ciastoliny, ale znając już go nie musimy czekać aż ta świeżo wyrobiona straci swoje właściwości, tylko od razu obgotować ją tym sposobem lub w kuchence mikrofalowej (dla tej dokładna instrukcja TUTAJ) .
Wyciągamy woreczek i wyjmujemy z niego ciastolinę – wygląda jakby się zeszkliła. Identyczny efekt uzyskamy korzystając z mikrofalówki przy dużo krótszym czasie podgrzewania.
Ugniatamy ją (chwile czekamy jeśli jest zbyt gorąca), powinna wyraźnie zgęstnieć. Jeśli nadal czujemy lepkość, podsypujemy odrobiną mąki. Ważne aby zrobić to póki masa jest jeszcze ciepła. Czekamy aż ciastolina wystygnie i gotowe.
Tym sposobem zabawa trwa dalej, a masa będzie zdatna do użytku nie tylko na drugi dzień, a nawet przez kilkanaście tygodni (dotyczy to ciastoliny przechowywanej w lodówce i barwionej barwnikami np. spożywczymi a nie naturalnymi). Więcej na ten temat przeczytacie we wpisie, o którym wspominałam już wcześniej (TUTAJ). W nim też znajdziecie sposób na przechowywanie ciastoliny i śliczne etykiety do druku!
Naturalnie barwiona i kosmiczna ciastolina
A oto i nasza ciastolina barwiona w sposób naturalny. Korzystając z naszego przepisu zamiast barwników spożywczych użyliśmy (zaczynając od lewej): soku z buraków i mąki, soku z buraków z odrobiną kurkumy, kurkumy, kurkumy z odrobiną papryki, papryki. Różnica w barwieniu jest taka, że barwnika spożywczego potrzebujemy dosłownie szczyptę, natomiast przyprawy lub soku 2-3 łyżki.
Odpowiedź dla osób, które mnie o to pytały: ciastolina barwiona kurkumą po podgrzaniu w mikrofalówce lub woreczku śniadaniowym również przestaje brudzić :)
Ciastolinę można nie tylko barwić na różne sposoby, ale i dodatkowo ozdabiać. Nam zamarzyła się masa kosmiczna, dlatego zabarwiliśmy ją czarnym barwnikiem spożywczym, dodaliśmy sypki brokat i oto efekt :)
7 odpowiedzi na “Sposób na klejącą się ciastolinę. Wersja bez mikrofalówki”
Teraz mogę wypróbować domową ciastolinę, bo niestety nie posiadam mikrofalówki :)
Bardzo się cieszę! Jak widać nie jest ona niezbędna ;)
Jeeee! Jupppi! Hurra! DZIE-KU-JE-MY!!!! Jutro zagniatamy:)
Geniusz(ka)!
Świetny pomysł na zabawę dla dzieci!
No i namówiłaś mnie ;)
Ha! mission completed :D